Kochane Armys :
Cześć, nazywam sie Kim Namjoon. Jestem liderem zespołu BTS..nie, żałosne -wyrwałem kolejną kartkę z zeszytu na piosenki. Podobnie jak reszta wcześniejszych, skończyła w koszu.
"Siema tu Rap Monster.." kurwa..- odchyliłem głowę patrząc w sufit.
Jestem ..nikim. Chyba nie muszę tego pisać, Armys są tego świadome .
Mam dość siedzenia w izolatce zwanej pracownią. Ciekawe co robi reszta chłopaków , pewnie już odpakowuje prezenty od fanek. Aż się do nich przejdę. Czy mam cel żeby do nich pójść ? Jasne że nie.
- O hyung, dobrze że jesteś. - uroczy maknae posłał mi uśmieszek od razu gdy przekroczyłem próg drzwi. Mały aniołek...taki młody a taki sławny . W tym wieku osiągnął więcej niż ja kiedykolwiek sobie wymarzyłem.
- Namjoon, skoro jesteś przy drzwiach, poszedłbyś do pracowni przynieść mi nożyczki ?-westchnąłem.
- Yoongi..doceniam wszystko co dla mnie robisz i ..i nie musisz szukać pretekstu żebym nie zauważył że nic dla mnie nie ma. Kolejny raz.- puściłem do niego oczko na co ten spojrzał na mnie ze współczuciem. Nie szukałem litości lub wsparcia u nikogo.
- Hyung chodź do nas, na pewno coś się dla ciebie znajdzie - J-Hope położył rękę na ramieniu młodszego kręcąc głową aby nie robił mi niepotrzebnej nadziei. Czy mi było przykro ? Nie. Przywykłem do tego widoku. Nie ważne co zrobię , co zrobią ze mną styliści, wytwórnia , trener.. i tak będę tym gorszym, odstającym beztalenciem.
Jestem wdzięczny wszystkim fankom Vkooka które mi to uświadomiły na Twitterze. Czy naprawdę nie wiedzą że wszystko widzę ? Że czytam każdy komentarz ? Ale wracając do tematu.
Unikając wzroku pozostałych skierowałem się do lodówki po kolejne soju. Po drodze spotkałem V bawiącego się pluszowym minionkiem. Wyglądał tak zabawnie, tak uroczo a przy tym tak męsko. Tylko pozazdrościć drugiego miejsca co do liczby fanek. Prychnąłem pod nosem kręcąc głową.
Powolnym krokiem ruszyłem w stronę pokoju , który dzieliłem z Sugą i Jinem. Zanim doszedłem do drzwi zauważyłem, ze butelka z trunkiem była już pusta. Postawiłem ja na komodzie po czym położyłem się na łóżku.
Co z tego że lider ? - pomyślałem -To tylko tytuł, słowa bez znaczenia. Nigdy nie umiałem tańczyć, śpiewać, być śmiesznym , nie mówiąc już o aegyo. Suchary wale gorsze od Jina, lecz wytwórnia dba o moją reputację i nie puszcza tego w telewizji. A z resztą..Po co tu jestem ? Poradziliby sobie beze mnie, wiec czemu trzymają mnie na siłę?
Jestem piątym kołem u wozu i wszyscy to wiedzą, ale nikt nie powie mi tego w twarz. Heh, tchórze.
Odwróciłem się na drugi bok. Na wprost mojej twarzy było zdjęcie na szafce nocnej . Byłem na nim ja i ___. Tacy zakochani i szczęśliwi... Pamiętam jej roześmianą buzie. Myślałem że już mnie nic w życiu lepszego od niej nie spotka. I miałem racje. Pomijając fakt, że po zaledwie dwóch miesiącach dowiaduję się o zdradzie z moim kumplem. Scenka iście wyjęta z dramy, nieprawdaż? Próbowałem ratować związek ale na chuj, znalazła sobie badboya z papieroskiem z chińczyka - nie było szans. Jedyna nadzieja na moje życie ulotniła się jeszcze przed debiutem. Czy było mi przykro? Nie. Nie było mi przykro. Miejsce, gdzie powinna być rozpacz, ból i smutek wypełniła pustka, która została ze mną do dzisiaj.
Czasem nienawidzę każdego z osobna. Mam żal że wszyscy są lepsi ode mnie . Im się życie udaje, a ja żyje z przymusu. Do końca swojego bezcelowego, monotonnego życia będę porównywany i poniżany . Ale co nędzny raper może zrobić ? Sztuczny uśmieszek na twarz i śmieje się ze wszystkiego. Bo czemu nie ? Zacznę biadolić , i tak będą mieli to w dupie.
Kochane Armys :
Jestem nikim. Przepraszam że was zawiodłem . Klęska pod każdym względem , wiem. Kocham was mimo że jestem dla was zbędny w tym zespole.
Uśmiechnąłem się przez łzy . Sprawdziłem wytrzymałość sznurka i zrobiłem krok do przodu. Tak będzie lepiej dla wszystkich.