środa, 26 października 2016

Jungkook - Winny ? Cz. 1



Witajcie ludzkości ! Postanowiłam napisać wieloczęściówkę z Ciastkiem. Lubię pisać scenariusze ze szpitalami więc don't judge me c: Wyszło to co wyszło . Szczerze nie wiem czy to wypali ;p Jak ja znam życie, będę się rozpisywać w choy, i nic z tego nie wyniknie XD *co do zamówień, jeszcze nie mam weny przepraszamm* (J)Hope You'll like it ^^


Bezgraniczna ciemność - to jedyne co mogłaś na chwilę obecną widzieć. Nie mogłaś podnieść powieki, ponieważ byłaś jeszcze pod wpływem narkozy. Twoje ciało było całkowicie sparaliżowane, mimo to zdążyłaś odzyskać już świadomość. Słyszałaś dźwięki. Kilka głosów naraz. Były one bardzo nie wyraźne, wychwytywałaś tylko pojedyncze zdania. - Czy ona przeżyje ? - Błagam, ratujcie ją ! - Boże, moje dziecko..- ustaliłaś, że był to głos kobiety ,najprawdopodobniej w średnim wieku. Na przemian słyszałaś jeszcze niski męski głos. Od niego zrozumiałaś jedyne ''Robimy co w naszej mocy.''

- Panie doktorze, za niecałe 5 minut pacjentka całkowicie wybudzi się spod narkozy. Zdążymy ? - była to inna kobieta . Nie usłyszałaś odpowiedzi. Jeszcze 5 minut..

- Y/N ? Y/N, słyszysz mnie ? Jeśli tak, otwórz oczy. - Do kogo on mówił ? Nie znałaś nikogo o tym imieniu. Problem w tym, że nawet swojego nie znałaś. Jednak szybko zlokalizowałaś kierunek z którego wydobywa się głos, i  zdałaś sobie sprawę, że mówi on do Ciebie. Powoli otworzyłaś oczy. Pierwsze co zobaczyłaś, to rażące światło lampy. Odruchowo przymrużyłaś oczy.

- Gdzie ja jestem ? - spytałaś nie pewnie. Wokół Ciebie było z dziesięciu ludzi, z czego znaczna większość nosiła maski chirurgiczne.

- Witamy wśród żywych. - zaśmiał się mężczyzna, który okazał się być chirurgiem.

- C-co się stało ?

- Miałaś bardzo poważny wypadek. Szanse na to, że przeżyjesz były bardzo nikłe. Ale jednak jesteś bardzo silną dziewczyną.

- Kim jest ta kobieta obok pana ?

- Jestem Twoją matką..- wtrąciła się owa kobieta ze łzami w oczach - Doktorze, czy ona naprawdę nic nie pamięta ?

- Obawiam się że w wyniku wypadku nastąpiło wstrząśnienie mózgu. Kuracja odzyskania pamięci może trwać lata. Ale na razie dajmy N/Y trochę odpocząć. Jest w dużym szoku. Moja droga, za jakieś 20 minut przyjdzie do Ciebie pani, która Ci wszystko wyjaśni. W tym czasie postaraj się odpocząć. - ostatnie zdania kierował do Ciebie. Byłaś przerażona. O czym oni mówili ? Jaki wypadek ?


Zgodnie z zapowiedzią, po 20 minutach przyszła do Ciebie jedna z pielęgniarek. Z jej ''opowieści'' wynika, że nazywasz się N/Y i masz 16 lat. Mieszkasz z rodzicami w małym jednorodzinnym domku w Busan. Miałaś chłopaka który nazywał się Taehyung. Bardzo się kochaliście i tworzyliście wręcz idealną parę. Jeśli chodzi o wypadek, wypadłaś z okna z 4 piętra. Na miejscu zdarzenia był Twój domniemany były chłopak - Jeon Jungkook. Jest oskarżony i miał już sprawę w sądzie. Uratowała go niepełnoletność .- Jeon Jungkook...Jeon Jungkook...skądś kojarze..- myślałaś.


Po jakimś tygodniu byłaś już w stanie opuścić szpital. Co prawda byłaś jeszcze na wózku inwalidzkim, ale to już na wszelki wypadek, ponieważ złamane kości jeszcze do końca się nie zrosły.  Ostatnie badanie krwi i jesteś wolna. Przemierzałaś właśnie szpitalny korytarz wraz z pielęgniarką, która prowadziła Twój wózek. Na siedzeniach przy ścianie zauważyłaś czarnowłosego chłopaka. Robił coś na telefonie. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji,  natomiast strasznie trzęsły mu się ręce. Gdy lekko podniósł głowę, tym samym zauważając Cię, wstał i kierował się w Twoją stronę.

-Y/N to nie ja...błagam Cię, musisz mi uwierzyć. Nigdy bym Cię nie skrzywdził. Błagam, uwierz mi..-na darmo próbował ukrywać nalatujące do jego oczy łzy.

-Kto to jest ? - szepnęłaś na ucho pielęgniarki.

- To jest właśnie Jungkook .- zmierzyła go zimnym morderczym wzrokiem.

- To ty chciałeś mnie zabić..- powiedziałaś próbując sobie przypomnieć tamtą sytuację, niestety na próżno.

- To nie ja przysięgam...powiedz, że pamiętasz błagam. Proszę N/Y zaufaj mi.- szedł za wami całą drogę wzdłuż korytarza aż do sali pobierania krwi. Już miał wejść razem z wami, ale pielęgniarka mu w tym przeszkodziła.

- Proszę tu poczekać. Wstęp mają tylko pacjenci oraz lekarze. - mówiąc to, zamknęła mu drzwi przed nosem.

- Y/N ! - krzyczał zza drzwi. Odwróciłaś się spoglądając w małe okienko w wielkich, metalowych drzwiach. Chłopak przez łzy niemo wypowiadał słowo ''proszę''. Mimo iż wszyscy Twoi ''znajomi'' byli przekonani że Jeon jest winny, widziałaś w jego oczach cierpienie, niemoc i nadzieję. W cholerę nie byłaś w stanie sobie przypomnieć wypadku. Czy naprawdę on to zrobił ? Może na miejscu był ktoś inny, tylko zwiał zanim policja się pojawiła..?

Chłopak siedział pod drzwiami czekając aż wyjdziesz. Nie dawał rady powstrzymywać łez.

- Y/N ja tego nie zrobiłem..jestem nie winny..chciałem cię chronić...gwiazdeczko...



poniedziałek, 24 października 2016

Jimin - Just wanna be yours

Witaj mój drogi czytelniku! Piszę na szaro, co automatycznie zapowiada scenariusz z Jiminem dla obywatelki Tsubaki Aizawa. Uważam, iż nawet w sumie nie wyszło najgorzej, lecz komentarze mile widziane ;)  Przepraszam za błędy, ale mój tablet rządzi się własną pisownią. Tak więc życzę miłego czytania <3


- No nie wierze....- westchnęłaś spoglądając na nabazgrane na kartce litery. Ich asymetryczne kształty i nie czytelny zapis, uświadamiały Cię w jak bardzo beznadziejnym stanie twórczym jesteś. Kolejna podróż, a co za tym szło? Multum koncertów, gotowość do śpiewu 24 h na dobę i kolejne treningi, a wszystko po to ,aby wypaść jak najlepiej przed swoimi fanami. Jednak kolejna trasa niosła ze sobą dużo korzyści m.in. możliwość poznania nowych ludzi, odwiedzenie najdalszych zakątków świata...Tym razem zdecydowałaś zakończyć tą trasę przeprowadzką. Postanowiłaś zamieszkać w kraju, który zawsze pragnęłaś odwiedzić. Twój niestabilny tryb życia, miała ustatkować Korea. Sądziłaś, ze po zwiedzeniu tak energicznych krajów jak Paryż, Nowy Jork czy Londyn czas trochę odpocząć i dać sobie czas na wytchnienie.
    Samolot lądował właśnie na lotnisku w stolicy Korei- Seulu. Było już późno. Niezwłocznie zabrałaś swoje bagaże, po czym udałaś się do najbliższej taksówki. Ku początkowemu zdziwieniu kierowcy, płynnie wytłumaczyłaś mu gdzie ma się udać. Byłaś znana nie tylko, za fantastyczny głos, lecz także za władanie wieloma językami m.in. koreańskim. Po 15 minutach dotarłaś na miejsce. Dom prezentował się bardzo nowocześnie, lecz byłaś zbyt zmęczona długą podróżą, by moc w pełni cieszyć się zakupem, wiec od razu udałaś się do sypialni i zasnęłaś. Przecież jutro miałaś zacząć dzień w nowej szkole...
                                                             
 ~~~~~~~

     Obudził Cię najbardziej irytujący dźwięk, jaki zna każdy człowiek. Budzik, wbrew pozorom nie był wdzięcznym narzędziem, które przecież miało ułatwiać życie. Z grymasem na twarzy udałaś się w stronę łazienki, aby znów doprowadzić się do porządku i z pozornym entuzjazmem zacząć nowy dzień.
Do szkoły szłaś zbyt długo, jak na mniemane 10 minut. Z podpuchniętymi oczami i mocno naprężoną
 skórą, idealnie wtapiałaś się w tłum zaganianych swoimi sprawami obywateli koreańskich. Nie przypuszczałaś, ze o tak wcześniej porze miasto tętniło życiem jak w innych światowych metropoliach. Dotarłaś wreszcie pod szkołę. Wyglądała lepiej niż na stronie internetowej. Jej wejścia trudno było nie dostrzec, lecz Ty jako obeznana w terenie osoba zdążyłaś okrążyć budynek 3 razy zanim zdołałaś go zauważyć. Zostało Ci całkiem sporo czasu, wiec postanowiłaś przejść się po nowej szkole i przy okazji znaleźć klasę, w której miała rozpocząć się biologia. Po ciężkiej i naprawdę męczącej penetracji każdego zakamarka w liceum, dotarłaś pod właściwą salę. Jednak twoja uwagę przykuło coś innego, a raczej ktoś inny...Pod klasą siedział chłopak o kruczoczarnych włosach i czarnej bluzie z napisem 'CHANNEL' . Był bardzo pochłonięty lekturą, trzymaną na kolanach.
Postanowiłaś zagadać do niego, mimo, iż z natury byłaś nieśmiała w stosunku do innych.
- Cześć. - powiedziałaś cicho, lekko się do niego uśmiechając
Chłopak spojrzał na Ciebie, odrywając się od lektury.
- Znamy się ? - spytał mało zainteresowany
- Nie, ale chciałabym Cię poznać. - odparłaś z uśmiechem
- To jakiś żart? Bo jeśli tak, to mnie wcale nie bawi...- powiedział zdenerwowany i przesiadł się na ławkę obok
Poczułaś się źle. Było Ci smutno, że już pierwsza osoba tak na Ciebie zareagowała. Czekałaś tylko na to co wydarzy się później. Nie minęło 15 minut, a cała klasa zdążyła się już zjawić. Po chwili przyszedł także nauczyciel i lekcja się zaczęła. Po krótkim wstępie, przyszedł czas na zapoznanie Cię z klasą.
To był moment, którego nie znosiłaś, lecz stając przed obliczem klasy, spotkałaś się z miłym zaciekawieniem Twoją osobą. Wyglądało na to, że parę osób poznało Cię jako artystkę sceniczną.
Lecz Twoja uwagę przyciągnął tylko On...Siedział sam w ostatniej ławce, nie skupiając się na twojej prezencji. Ciekawiło Cię tylko, dlaczego...?
Po lekcji tłum rozentuzjazmowanych uczniów podbiegł do Ciebie wypytując o najprzeróżniejsze rzeczy. Nagle przez nich zaczęło przedzierać się trzech uczniów. Każdy ubrany w garnitur od Armaniego i z nie naganna fryzura.
- Cześć mała. - zaczął najwyższy- Jestem HyeSun a to moi kumple.- wskazał na dwóch pozostałych
Pomimo iż ta trójka robiła w koło siebie dużo szumu to Ciebie i tak ciekawiła postać, która jako pierwsza Cię odtrąciła. Nie znałaś powodu jego zachowania, wiec po głowie chodziło Ci tylko pytanie, co zrobiłaś źle....
- Kim on jest? - spytałaś, wskazując głową w stronę ignoranta
Dwóch wybuchło śmiechem, przy czym HyeSun zachował resztki opanowania i wydukał dławiąc rozbawienie.
- On? Ten biedak? To Jimin.
- Dlaczego biedak?
- Bo kurtki od Boss'a albo Klein'a to chyba nigdy na oczy nie widział. Ciągle chodzi w ciucha z sieciówek albo w żałosnych podróbach. To takie żałosne z jego strony, ze na nic porządnego go nie stać.
Zrobiło Ci się go żal...Spojrzałaś w jego stronę. On również patrzył w Twoją stronę jakby wiedział, ze o nim mowa. Posłałaś mu ciepły uśmiech, lecz chłopak szybko odwrócił wzrok, jakbyś poraziła go spojrzeniem.
Dzwonek na lekcje wyrwał Cię z zadumy. Weszliście do klasy. Widziałaś, ze Jimin siedział znów sam, wiec postanowiłaś się przysiąść do niego na ostatnią ławkę. O dziwo, nie protestował.
- Jesteś Jimin, prawda? - spytałaś cicho
Chłopak spojrzał Ci głęboko w oczy, po czym odparł ledwo dosłyszalne tak.
- Ja jestem Y/N...
Na to chłopak przeniósł wzrok na zeszyt i zaczął w nim notować zagadnienia z chemii, które Pani Kim akurat dyktowała.
Nie wyglądał na zainteresowanego rozmową z Tobą, co o dziwo jeszcze bardziej Cię do niego przyciągało. Udawał skrytego czy po prostu jest nieśmiały?
Podczas lekcji zlustrowałaś go od stop do głów może z 5 razy i stwierdziłaś, że wcale nie wygląda biednie...Wyglądał normalnie, tak jak należy i to chyba było najważniejsze.
Po skończonych lekcjach postanowiłaś zostać w bibliotece i odrobić lekcje. Będąc już w środku usłyszałaś znajomy głos.
- No i co szmaciarzu? Gorszego tadracha nie mogłeś założyć...
- W dodatku taka żałosna podróbka.
- Dajcie spokój chłopaki. Przynajmniej jest się z czego pośmiać...
Przez szpary w regale zauważyłaś, iż są to HyeSun i jego banda. Ofiara nie odezwała się ani razu, tylko cierpliwie znosił te wredne komentarze.
- Widzisz nasz kochany tadraszku, dzisiaj wypadło tak, ze ty nam zafundujesz obiad. Dawaj kasę.
- Nie mam przy sobie...- odezwał się cicho Jimin
- Oj nie masz? Jak nam przykro...- porozumiewawczo kiwnął na Jimina głowa
Pozostałych dwóch chłopaków chwyciło bruneta, tak ze nie mógł się ruszyć.
- Jak ja czegoś chce to tego dostaje, rozumiesz?- po czym mocno uderzył go w brzuch
Instynkt kazał Ci wybiec i powstrzymać HyeSuna, chwytając go za rękę.
- Zostaw go natychmiast!- krzyknęłaś
- Malutka ty się nie nadajesz do męskich spraw. A poza tym ten gnojek wisi mi kasę.
- Za co niby? - powiedział ledwo oddychając Jimin
- Za bycie nieudacznikiem. - ponownie przyłożył mu, tym razem w nos
- Proszę nie bij go. Dam Ci kasę, ale zostaw go.
- To głupota, ze go bronisz, ale jak fundniesz nam obiad to spoko. Zostawcie go.
Dałaś im odpowiednia sumę, żeby dali mu spokój. Gdy wyszli uradowani swoją zdobyczą, podbiegłaś szybko do Jimina, pomagając mu wstać.
- Wszystko w porządku? - spytałaś
- Co ma być w porządku...
Podeszłaś do niego bliżej, aby opatrzyć mu nos.
- Siadaj tutaj i nie ruszaj się. - nakazałaś
Posłusznie usiadł wyprostowany na ławce. Zaczęłaś wycierać krew z rozbitego nosa.
- Dlaczego mi pomogłaś? - zapytał, przyglądając Ci się
- Bo nie pozwolę, żeby ktoś Cię tak traktował.
- Nie powinnaś była tego robić...
- Dlaczego?
- Oni to rozpowiedzą i będą się wszyscy z Ciebie śmiali, ze się ze mną zadajesz...
- Co w tym złego?
- Jeszcze się pytasz.
Zerwał się z miejsca i ruszył w stronę wyjścia. Szybko ruszyłaś za nim.
Doganiając chłopaka zaczęłaś:
- Co w tym złego, ze się z Tobą zadaje?
-Nie chodź za mną i daj mi spokój. - warknął
Zatrzymałaś go, chwytając za ramiona.
- Odpowiedz mi!
- Spadaj do swojego kubła, tam gdzie twoje towarzystwo i miejsce , plastiku. I daj mi spokój.
Skamieniałaś, a ze zdziwienia otworzyłaś nawet buzie. Jak on właśnie Cię nazwał? Co to miało znaczyć?
- Ss..słucham?! Nie dość, że Ci pomogłam to ty wyjeżdżasz do mnie z takim tekstem?! Byłam dla Ciebie miła, a ty traktujesz mnie jakbym to ja Cię wyzywała i się znęcała nad Tobą. Jesteś...- nie dokończyłaś
Pobiegłaś szybko do domu, zostawiając towarzysza w osłupieniu. Zastanawiałaś się dlaczego taki był . Przecież chciałaś się tylko zakolegować . Poznać go. To jak Cię potraktował wywarło na Tobie negatywne wrażenie na temat jego osoby. Najgorsze w tym wszystkim było to, ze nie wiedziałaś dlaczego tak zrobił...
Kolejne dni wcale nie zapowiadał się kolorowo...nawet ze względu na pogodę. Jimina nie było w szkole. Nawet gdyby był to i tak przecież nie rozmawiałby z Tobą. Czułaś się nijako aż do ostatniego dnia tygodnia.
Obudziłaś się bardzo niewypoczętą . Do tego doszedł jeszcze ból głowy po nieprzespanej nocy. Miałaś do późna zajęcia ze śpiewu i spałaś może z 3 godziny. Pomimo, iż w szkole światło było ledwo widoczne to Ty czułaś się jakby święcono na Ciebie ostrym światłem z reflektora. Nie myślałaś już o Jiminie...Chciałaś mu pomoc, zapoznać się, a skoro on to wszystko odrzuca to nie ma żadnego sensu, aby go nieco naprostować. Usiadłaś na ławce i przeczesywałaś telefon w poszukiwaniu jakiegoś sensownego zajęcia. Nagle podbiegła do Ciebie dość liczna gromada, w tym HyeSun.
- Jak się ma nasza obrończyni praw psów?
- Jimin nie jest zwierzęciem...
- Jak to nie?? A przepraszam to wyjątkowy w swoim rodzaju kundel.
Gwałtownie wstałaś. Twoje ciało przeszyła gwałtowna fala wściekłości i gniewu. Niby byłaś zła na Jimina, że potraktował Cię tak chamsko, ale w głębi duszy wiedziałaś, że Twoja dobroć da o sobie znać i nie pozwoli tak o nim mówić.
- Jimin niczym się od Ciebie nie różni. Jest taki sam jak ty. Jak każdy z nas...W życiu nie jest istotne tylko to jak się ubieramy i ile mamy pieniędzy...To okropne patrzeć na człowieka tylko przez pryzmat jego rzeczy materialnych. Trzeba być naprawdę płytkim, żeby dostrzegać tylko to.
- Ale laska...tacy ludzie nie są nic warci, jeżeli nie umieją się ustawić.
- Mylisz się...- powiedziałaś, po czym opuściłaś konwersacje - kiedyś się jeszcze wszyscy zdziwicie - krzyknęłaś z daleka
Otworzyłaś z niebywałą agresja swoją szafkę, a następnie niedbale wepchnęłaś tam nie potrzebną zawartość torby. Oczywiście połowa z niej wylądowała na podłodze, głównie twoje niedokończone teksty piosenek. Westchnęłaś ciężko i uklęknęłaś, by zebrać papiery.
- To przypadkiem nie Twoje? - zapytał ciepły głos
Spojrzałaś w górę. Przed sobą widziałaś Jimina, ale wyglądał jakoś inaczej. Był taki jakiś...milszy?
W ręku trzymał kartkę z piosenką, którą zaczęłaś pisać w pociągu, ale nie dokończoną z braku inspiracji.
- Tak, dziękuje. - odpowiedziałaś szybko, a następnie zamknęłaś szafkę i odeszłaś
Nie mogłaś udawać, że to co powiedział wczoraj nie uraziło Cię. Nie uważałaś się za cześć grupy HyeSuna. Dla Ciebie liczyło się co innego...jednak Jimin nie zauważył tego.
Chłopaka podbiegając bliżej, chwycił Cię za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę.
- Proszę zaczekaj...
- Chyba nie chcesz rozmawiać z takim plastikiem jak ja. - odpowiedziałaś szorstko, wyszarpując się
- Przepraszam...- podbiegł i złapał Cię za ramie - ja po prostu...myślałem..że się ze mnie nabijasz.
- A to niby dlaczego?
- No bo Ty...jesteś piękna, mądra i zamożna...a spójrz na mnie. Kim jestem w porównaniu do Ciebie?
- Jesteś taki sam jak ja Jimin.
- Jestem zerem...
- I na nic nie zasługuje. - za Jiminem stał HyeSun, starający się nie paść ze śmiechu
- Czy ty mój plebsie, właśnie zarywałeś do naszej Y/N? Tobie się przypadkiem rangi nie pomyliły?
- HyeSun, idź stąd proszę.
- Coś ty do mnie powiedział gnoju?! - uderzył Jimina w twarz, przy asyście swoich kolegów. Rzucił się na niego i zaczęło go bić z całej siły.
- HyeSun! Zostaw go w spokoju!  - krzyknęłaś, rozdzielając ich
Pociągnęłaś chłopaka za rękaw i zabrałaś z widoku reszty szkoły. W tle jeszcze słyszałaś jak HyeSun krzyczy, że takie kundle za zniewagę się zabija.
- Wracamy do domu. - powiedziałaś stanowczo
- A lekcje? - spytał
- On zrobi Ci krzywdę.
- To by mnie nie zdziwiło.
Ponuro westchnęłam. W trybie ekspresowym znaleźliście się w twoim domu. Jimin był widać pod wrażeniem posiadłości, lecz nie dałaś mu się w pełni nacieszyć widokami, bo zaciągnęłaś go do łazienki, gdzie znajdowała się apteczka.
Szybko wyciągnęłaś najpotrzebniejsze rzeczy do opatrzenia jego ran, po czym usadziłaś go na wygodnym miejscu.
- Dlaczego pozwalasz, żeby się nad Tobą znęcał?
- A co mam innego zrobić? Widocznie tego jestem wart.
- Jimin, posłuchaj mnie. Nie chce, żeby stała Ci się krzywda. Naprawdę jesteś...
-... takim samym człowiekiem jak HyeSun i nie powinienem dawać mu się tak poniżać. Tak wiem o tym. Słyszałem dzisiaj to co powiedziałaś na korytarzu i...pomyliłem się co do Ciebie. Nie jesteś taka jak oni. Przepraszam, ze zachowywałem się jak debil, ale ja nie...- opuścił głowę - ja nie pasuje do Twojego świata...Nie jestem bogaty, ani nawet przystojny, a w dodatku jeszcze głupi.
- Nie prawda. - uniosłaś go za podbródek.- jesteś wyjątkowy. Musisz to tylko zrozumieć.- zarzuciłaś mu ręce na szyje i przytuliłaś mocno. Przez chwile tkwiłaś w takim uścisku, lecz Jimin jakby wahał się czy może sobie pozwolić na przytulenie Ciebie. W końcu on również Cię objął. Nagle poczułaś jak, brunet całuje Cię po szyi. Jego ręce mocniej zacisnęły się na twojej talii.
- Jimin...
Chłopak gwałtownie się od Ciebie odsunął.
- Co ja wyprawiam? Przecież Ty nigdy nie będziesz mnie kochać, nigdy ze mną nie będziesz...
- Jimin, nie...
Chłopak wybiegł z łazienki, a następnie z domu i pobiegł w nieznanym kierunku. Twoje wołania były daremne. Przez myśl przeszedł Ci najgorszy scenariusz. Bałaś się o chłopaka i chciałaś natychmiast go odnaleźć. Nie wiedziałaś jednak jak zacząć poszukiwania. Nie miałaś nawet jego numeru telefonu.
Czym prędzej zadzwoniłaś po przyjaciółkę, która posiadała prawo jazdy. Nadmieniłaś, że sprawa jest bardzo pilna i by zjawiła się jak najszybciej. Nie musiałaś długo czekać. Po 5 minutach jeździłyście po całym Seulu w poszukiwaniu chłopaka.
- Gdzie on może być...-powiedziałaś do siebie
- A za kim tak w ogóle ganiamy? - spytała Y/F/N
- Za kolegą...
- To chyba nie taki tam sobie kolega, skoro jeździmy za nim po całym Seulu...zakochałaś się?
- Nie...to znaczy...ehh....nie wiem, po prostu go znajdźmy. Martwię się o niego.
- Czyli go kochasz.
- Czy to istotne, skoro on...- urwałaś - Zatrzymaj samochód!!
Wybiegłaś z samochodu. I zobaczyłaś go...
Most Seulski, a raczej most samobójców. Mogłaś się tego domyślić, że Jimin tu przyjdzie. Czym prędzej do niego podbiegłaś, widząc jak chłopak stoi na poręczy i czyta napis na lusterku. Pomimo, iż w pobliżu nie było żadnej latarni, tylko księżyc oświetlał mu twarz, dostrzegłaś na jego policzku łzy.
- Jimin! - krzyknęłaś
Chłopak spojrzał w Twoją stronę.
- Proszę nie rób tego.
- Po co tu przyszłaś?! Wolę zdechnąć w samotności...jak zdycha bezdomny pies.
- Nie mów tak...zejdź z tej poręczy. - łzy strumieniami leciały po twoich policzkach - Jeżeli Ty skoczysz, zrobię to samo.
- To bez sensu. Twoje życie jest piękne, warte dalszego odkrycia. Jesteś uwielbiana przez wszystkich. A ja? Zniszczyłbym to wszystko. To byłby wstyd gdyby ktoś zobaczył Cię ze mną.
- Twoje myślenie nie jest na właściwej drodze.
- Jedyna droga jest tam w dole. I tam się właśnie wybieram.
- Błagam zejdź. Dlaczego posuwasz się, aż do tego?!
- Mam już tego dosyć...Nigdy nie mogłem dogadać się z rówieśnikami, nigdy nie układało mi się z rodzicami, nigdy nikt nie pokocha takiego zera jak ja! - krzyknął
- Ale ja Cię kocham idioto! - wykrzyczałaś
Jiminowi rozszerzyły się oczy i zaniemówił ze zdziwienia.
- Co? - spytał, nie dowierzając w to co właśnie usłyszał.
- Powiedziałam, że Cię kocham. - spojrzałaś mu prosto w oczy
Zszedł z poręczy, po czym ty rzuciłaś mu się na szyję.
- Nie daj sobie wmówić, że jesteś inny, gorszy od reszty. Obiecaj mi.
Po dłuższej chwili powiedział: 
- Obiecuje. - i...pocałował Cię. Pocałunek, pomimo tego, iż zmieszał się z waszymi łzami, które nadały mu słony posmak, był najbardziej wyjątkowym i romantycznym. Czułaś się jak w najpiękniejszym filmie z kinowych sal.
- Czyli to znaczy..że..nawet ujdę..w tłoku? - powiedział, gdy skończył
Pokręciłaś z niedowierzaniem głową, lecz z szerokim uśmiechem. Wiedziałaś, że pomożesz Jiminowi w odzyskaniu pewności siebie i że w przyszłości stworzycie wspaniała parę...Tak jak zapowiedziałaś, tak się stało. Po pewnym czasie Jimin, nie dość, że popracował nieco nad sobą, to przy Twojej pomocy wybił się z szarego tłumu. Stałaś się jego powodem do życia oraz jedynym szczęściem, umilającym dzień. Bardzo Cię kochał i nie zamierzał przestać..

niedziela, 16 października 2016

Suga - Don't be so shy


Znalezione obrazy dla zapytania suga suit
  Pierwszy raz czułaś, że czas nie ma dla Ciebie litości...Najkrótszy dystans jaki pokonała dotychczas wskazówka na czarnym, dość zauważalnym zegarze zamienił się nagle w najbardziej przytłaczające 15 minut w Twoim życiu. Stres naprawdę dawał o sobie znać kaskadami potu i wiecznym przekładaniem nogi na nogę. 
  Właśnie czekałaś na rozmowę kwalifikacyjną. Bardzo zależało Ci na jak najlepszej prezentacji przed szefem firmy Twoich marzeń. Z pogłosek i plotek krążących po Twoim - miejmy nadzieję przyszłym - miejscu pracy, wywnioskowałaś, iż nie była to łatwa osoba. Mimo, iż człowiek ten szczycił się wspaniałym talentem do biznesów, był także nieprzewidywalny i niezwykle inteligentny, jeżeli chodzi o sprawy kwalifikacyjne. Myśl o stanięciu z nim twarzą w twarz stresowała Cię do tego stopnia, że coraz to mocniej gniotłaś ważne papiery, które miałaś dostarczyć na spotkanie z nim. Wraz z tobą o miejsce na stanowisko w firmie konkurowała dziewczyna z byłego liceum. Wiedziałaś, że nie będzie łatwo, ponieważ była jedną z najlepszych uczennic minionych lat. Do gabinetu weszła jakieś 20 minut temu. Z coraz to większym niepokojem patrzyłaś na drzwi znajdujące się dokładnie na przeciwko. * może ją już zakwalifikował i nie potrzebnie tu czekam *.
   Nerwowo zerknęłaś na zegarek, gdy nagle drzwi od gabinetu otworzyły się gwałtownie. W progu stała blada jak ściana poprzedniczka. Ten widok przyprawił cię o jeszcze większy ścisk w gardle i dygotanie.
- Panna Y/N! - dobiegł Cię głos z zewnątrz
Ociężale wstałaś z krzesła i powolnym, niepewnym ruchem ruszyłaś w stronę przysłowiowej jaskini lwa. Twoje serce niebezpiecznie przyspieszyło.
* dobra Y/N tylko spokojnie, wszystko ładnie o sobie powiesz, nie dasz poznać po sobie, że umierasz ze strachu, odpowiesz w miarę możliwości na wszystkie pytania i jeszcze dziś wyjdziesz stąd jako człowiek wyzwolony * Otarłaś resztki potu z czoła i pewnym krokiem weszłaś do gabinetu...
- Dzień dobry...-powiedziałaś cicho, wchodząc i siadając na fotelu przed biurkiem.
Ujrzałaś przed sobą bruneta o dość szczupłej, lecz umięśnionej sylwetce. Był ubrany w białą, dopasowaną koszulę, czarny krawat i ciemne spodnie, jednak Twoją uwagę przykuło co innego...Miał przepiękne, głębokie, czarne oczy.
- Witam...-odpowiedział równie cicho i poważnie, zatapiając swój wzrok w kartkach - Panna Y/N, zgadza się?
- Tak to ja.
Podniósł wzrok znad kartek, przenosząc go na Ciebie i spoglądając głęboko w oczy. Czułaś jak jego wzrok, przeszywa Cię na wylot. Ty również patrzyłaś na niego. Zapadła niezręczna cisza. Z każdą sekundą czułaś coraz większe skrępowanie.
- Czy mogłaby Pani dać mi te dokumenty? - zapytał z lekkim poirytowaniem
Pierwsza wtopa...Niezbyt dobry początek reputacji...Lekko speszona podałaś zabrane ze sobą dokumenty. Mężczyzna wziął je, po czym po obejrzeniu ich z każdej strony, zmarszczył brwi.
- Czemu są tak wygniecione? - spytał wzdychając
- Przepraszam...To jakoś tak z nerwów. - odparłaś
Widząc jego wzrok, głośno przełknęłaś ślinę. * chyba już mogę się pożegnać z tą pracą. Tylko się ośmieszyłam. *
- Dobrze. Pomińmy to i przejdźmy dalej. Cóż...ubiega się Pani o stanowisko mojej asystentki, nieprawdaż?
- Zgadza się.
- Czemu akurat Pani miałaby dostać to stanowisko? - spytał pochylając się w Twoją stronę.
- Uważam, iż moja kompetencja i cechy pozytywnie sprawdzą się w roli jaką by mi Pan powierzył. - powiedziałam już nieco bardziej odważnie
Chłopakowi zaświeciły się oczy. Wydawał się być zaintrygowanym Twoimi słowami.
- Czyli, o jakich cechach mowa?
- Sumienność w wykonywaniu pracy, ambitność i punktualność oraz z chęcią podejmuję się nowych zadań. Jestem także osobą pomysłową i kreatywną.
- Pomysłowa i kreatywna? - powtórzył ciszej - A dlaczego moja firma?
* wiedziałam, że w końcu mnie o to zapyta. Żeby się jakoś uratować, muszę zwalić go z nóg moją odpowiedzią.*
- No więc...praca w tej firmie od zawsze była moim marzeniem. Przechodziłam wszystkie kursy dotyczące pracy o jaka się dzisiaj ubiegam i uważam, iż przygotowały mnie naprawdę starannie. Pomimo wielu przeszkód, postanowiłam dążyć do mojego celu jakim jest znalezienie się tutaj.
- Jakie to były przeszkody? - spytał zaciekawiony
- Miedzy innymi brak akceptacji ze strony moich rodziców na przyjazd tutaj...
- A skąd Pani przyjechała?
- No....ja....- jąkałaś się - pochodzę z Polski.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko i spuścił wzrok.
- To przebyła Pani kawał drogi...
Wstał z krzesła i wyszedł zza biurka, by stanąć naprzeciwko Ciebie. Przybliżył się, po czym powiedział:
- Tyle mi wystarczy. Proszę wyczekiwać jutro mojej decyzji.
- Dobrze. Dziękuję i do widzenia. - wyszłaś z gabinetu
- Do widzenia.                                                                                                                                           Po pewnym czasie od wyjścia z firmy, doszłaś do stanu odbierania czynników zewnętrznych ze świata. Czułaś się nieswojo...Nie wiedziałaś tylko dlaczego...Może dlatego, że zrobiłaś nie najlepsze pierwsze wrażenie? Myśl o odrzuceniu nie dawała Ci spokoju. Bałaś się, że twoje marzenia ulecą daleko poza rzeczywistość. A przecież to co pokazałaś na rozmowie nie było w 100% Tobą. Byłaś zła na siebie, gdyż znając siebie i swoje umiejętności nie przedstawiłaś ich w całej okazałości. Pozostało Ci tylko czekać na to co przyniesie następny dzień...
                                                                  ~~~~~~
   Następnego dnia czułaś się bardzo źle. Nie dość, że z nerwów bolał Cię brzuch to na dodatek brak odpowiedniej dawki snu dawało się we znaki. 
Od szóstej rano kręciłaś się po mieszkaniu w poszukiwaniu zajęcia, które przynajmniej na chwilę dałoby Ci zapomnieć o powodzie Twojego zmartwienia. A to usiadłaś w salonie i oglądałaś dramy, a to przeglądałaś internet, szukając jakiejś modnej zdobyczy. Szukałaś zajęcia wszędzie, jednak żadna z podjętych robót nie trwały dłużej niż 20 - 30 minut.
   W końcu wybiła dziesiąta. Została tylko godzina, ta nieszczęsna zbieranina 60 minut, która tak bezczelnie widniała na zegarze w kuchni. Postanowiłaś, że weźmiesz długą kąpiel na odstresowanie. Nalałaś ciepłej wody, wsypałaś nowo zakupioną, lawendową sól do kąpieli i zanurzyłaś się. W pewnej chwili wszystkie myśli odpłynęły w zapomnienie. Było Ci tak przyjemnie, że zamknęłaś oczy i rozkoszowałaś się ciepłem ogarniającym Twoje ciało...Twój błogi spokój przerwało dzwonienie w drugim pokoju. Wychylając się z wanny, zerknęłaś na leżący na umywalce zegarek. Była jedenasta. W mgnieniu oka wyparowałaś z wanny zapominając o całym relaksie i pobiegłaś po telefon. Odebrałaś w ostatnim momencie, nie sprawdzając dzwoniącego. Jedną ręką kurczowo trzymałaś w pospiechu zawinięty ręcznik, podczas gdy druga próbowała umiejętnie trzymać telefon.
- Halo? - odezwałaś się
- Dzień dobry! Jestem z firmy ubezpieczeniowej. Czy interesowałaby Panią nasza nowa oferta?
* to chyba jakiś żart. To ja po to się zrywam z wanny, gubiąc wszystko po drodze ,a oni mi mówią, że dzwonią z reklamą...Jeżeli ja dzisiaj nie wyjdę z siebie to będzie jakiś cud. * Nerwowo rzuciłaś telefonem o łóżko. Nagle ta przebrzydła machineria znów zaczęła drażnić Twój już nadszarpnięty spokój. * za co świat chce mnie dzisiaj wpędzić do grobu? Co ja takiego zrobiłam? Powiem im raz, a dobitnie. * Odebrałaś:
- NIECH MNIE PAN POSŁUCHA. NIE INTERESUJĄ MNIE PAŃSKIE OFERTY. NADSZARPNĄŁ PAN MÓJ SPOKÓJ JUŻ DO GRANIC MOŻLIWOŚCI!
- Nadszarpnąłem Pani spokój Panno Y/N?
Skamieniałaś. * O nie! Tylko nie to. A raczej tylko nie ON! Jeżeli on dzwonił w sprawie pracy, to jak najszybciej muszę wyprowadzić go z błędu. *
- Pan Min. Ja przepraszam, myślałam, że znów dzwonią do mnie z jakąś nieistotną ofertą. To naprawdę nie było do Pana. - tłumaczyłam się
- Czy aby na pewno? - spytał
- Oczywiście. Przysięgam, że to nie było skierowane do Pana.
- ...Czy mogłaby Pani wstąpić do mnie w sprawie pracy?
Głośno przełknęłam ślinę.
- Tak, a o której godzinie?
- Za 30 minut w moim biurze.
- Dobrze, przyjdę i jeszcze raz przepraszam.
- Do widzenia.
Odłożyłaś telefon i pobiegłaś doprowadzić się do przyzwoitego stanu.
   Po pewnym czasie znalazłaś się pod wejściem do firmy. Zmierzyłaś wieżowiec wzrokiem, spojrzałaś na obrotowe drzwi, po czym głęboko westchnęłaś. Wiedziałaś, że jeśli Ci nie uwierzył to koniec. Wdrapałaś się po schodach do gabinetu Pana Min'a.
Zapukałaś niepewnie.
- Proszę! - odpowiedział Ci głos z wewnątrz
- Dzień dobry! Chciał mnie Pan widzieć...
Tym razem zastałaś go opartego o biurko z rękami założonymi na piersi.
- No witam Panno Y/N. - powiedział ponownie wzdychając
- Panie Min to nie było celowe. Ja...
- Ufam Pani. - przerwał Ci
- U-ufa mi Pan? - spytałaś z niedowierzaniem
- Ufam zarówno teraz...jak i w przyszłej pracy.
Otworzyłaś szerzej oczy. Nie mogłaś w to uwierzyć, że właśnie zostałaś przyjęta na wymarzone stanowisko. Miałaś ochotę skakać pod sam sufit, lecz zachowałaś resztki opanowania.
- Czyli to znaczy, że mnie Pan przyjmuje..? - spytałam niepewnie
- Zgadza się. - na jego twarzy pierwszy raz zagościł uśmiech.
- O mój Boże dziękuje! Bardzo dziękuje. Nie zawiedzie się Pan na mnie.
- Mam taką nadzieję. Zaczynasz od jutra od 7.30. Zajmiesz biurko przed moim gabinetem. Wiesz, o którym mówię?
- Tak, wiem.
Po raz kolejny się uśmiechnął. Nie sprawiał wtedy wrażenia oschłego i nie czułego posągu, lecz przyjaznego i pełnego słodyczy mężczyznę o pięknych oczach i uroczym uśmiechu.
- No więc...oficjalnie mogę powitać Panią w mojej firmie. - podał Ci rękę
Również wyciągnęłaś dłoń w jego stronę w celu uściśnięcia, lecz ku Twojemu zaskoczeniu Min schylił się i ją ucałował. Wywołało to na Twojej twarzy lekki rumieniec.
- To wszystko jak na dzisiaj. Do zobaczenia jutro moja nowa asystentko. - pożegnał mnie
- Do zobaczenie szefie.
Twoja radość nie znała granic. Byłaś szczęśliwa jak nigdy przedtem. Twoje marzenie właśnie stało się rzeczywistością. Nie mogłaś uwierzyć, że zostałaś obdarowana taką szansą. Teraz tylko musiałaś udowodnić, że zasłużenie...
                                                              ~~~~~~

W firmie pracowałaś już od miesiąca. Byłaś jednym z najbardziej chwalonych pracowników. Ty również byłaś bardzo zadowolona ze swojego stanowiska. Przez ten czas zdążyłaś się zaklimatyzować w nowym miejscu, a także stałaś się bardzo lubianą osobą. Ze wszystkimi utrzymywałaś dobry kontakt, ale ku Twojemu zaskoczeniu najbardziej zbliżyłaś się do swojego szefa, który okazał się być niewiele starszy od Ciebie. Byłaś pierwszą osobą, z którą rozmawiał na 'Ty'. Przez te 30 dni, poznałaś go od nieco...prywatniejszej strony.

-Y/N, czy mogłabyś zrobić ten raport na środę? - spytał Min podając Ci kartkę
- Oczywiście, Yoongi. - wzięłaś papier i schowałaś do teczki - Ale myślę, że ten raport zrobię na o wiele szybciej. - uśmiechnęłaś
- Byłoby super. A tak w ogóle to mam dla Ciebie propozycje.
- Tak?
- Czy mogłabyś spotkać się ze mną w sprawie....yyyy...szkolenia? - jąkał się
- Szkolenia? Myślałam, że już przeszłam wszystkie z możliwych. - odparłaś zaskoczona
- No bo to jest nieco....inne szkolenie. I nie trwa długo. - nadmienił
- A czego by miało dotyczyć? - spytałaś
- Dowiesz się, jeśli się zgodzisz. - uśmiechnął się, poruszając przy tym brwiami
- No dobrze. - odwzajemniłaś uśmiech
- To wpadnij do mnie o 19.00.
- Przecież firma nie funkcjonuje od 17.00.
- Nie do gabinetu...- zaśmiał się - Do mojego mieszkania.
- Czyli gdzie?
- Wyśle Ci adres SMS 'em. To zostawiam Cię na razie. - zniknął w głębi gabinetu
* nie słyszałam jeszcze o takim szkoleniu, na dodatek u niego w domu...Trochę dziwne, ale może to jakaś nowa procedura i ja pierwsza ją przejdę. *
Po wypełnieniu ostatnich prac, postanowiłaś zanieść je Yoongi'emu. Zapukałaś i weszłaś do gabinetu.
- Przyniosłam raporty z wtorku.
- Tak szybko?
- Nie zajęły mi długo.
Yoongi wziął papiery do ręki, a po obejrzeniu ich, spojrzał na Ciebie.
- Coś nie tak? - spytałam zmartwiona
- Cieszę się, że Cię wybrałem, wiesz Y/N?
- Miło mi to słyszeć. - powiedziałaś, rumieniąc się
- Słodko się rumienisz. - wyrwało mu się cicho
- D-dziękuje. -wyszłaś z gabinetu nieco speszona
Na dziś wypełniłaś wszystkie swoje obowiązki. Mogłaś wreszcie odpocząć w drodze powrotnej do domu. Zostały Ci 2 godziny do tego ' szkolenia '. Przebrałaś się w czarną sukienkę z koronkowymi wstawkami sięgającą mniej więcej do połowy uda. Do tego założyłaś czarne, wysokie buty i płaszcz. Uważałaś, że jeśli to szkolenie, to powinnaś wyglądać ładnie i schludnie. Wyszłaś z mieszkania i ruszyłaś w kierunku wskazanym przez SMS' a wysłanego przez Yoongi'ego.
Po 15 minutach dotarłaś do naprawdę luksusowej dzielnicy. Nie było to dla Ciebie zaskoczeniem, ponieważ Twój szef zawsze chodził odziany w najlepsze marki.
W końcu doszłaś pod apartamentowiec nr.5 i weszłaś do windy. Nacisnęłaś przycisk z numerem 16, co wskazywało że mieszkał on na najwyższym piętrze. Winda w miarę szybko dojechała do celu. Oczywiście wszystkie mieszkania otwierane były na kod. Podeszłaś pod drzwi, prowadzące do mieszkania Min'a i zapukałaś dość donośnie.
Otworzył Ci uśmiechnięty i elegancko ubrany Yoongi.
- Punktualna jak zawsze. - powiedział, zapraszając Cię do środka
Jak na dżentelmena przystało, zdjął z Ciebie płaszcz, po czym zaprowadził do olbrzymiego ( jak na apartamentowiec ) salonu. Usadził Cię na dużej, szarej kanapie i nakazał chwilę zaczekać. Po chwili wrócił z butelką Château Pétrus. Nalał wina do połowy kieliszka, po czym jeden z nich podał Tobie. 
- Kupiłem specjalnie na Twoje przyjście. - powiedział, upijając trochę
- To...co to za szkolenie? - spytałaś w końcu
- Jesteś strasznie spięta, rozluźnij się troszkę. - powiedział przysuwając się
Napiłaś się troszkę trunku. Mimo, iż nie byłaś jakimś wykwintnym degustatorem trunków, ten wyjątkowo Ci posmakował.
- Więc?
Mężczyzna odstawił kieliszek po czym, przybliżył się jeszcze bardziej. Tym razem stykaliście się kolanami.
- Chciałbym, abyś pokazała mi jak potrafisz pracować w parze z kimś. - powiedział delikatnie kładąc rękę na Twoim udzie i jeżdżąc nią powoli, wywołując przyjemny dreszcz.
Mimowolnie się speszyłaś i wstałaś z kanapy.
- Muszę na chwilę do łazienki. - powiedziałaś cicho
Min wskazał Ci drogę, a Ty weszłaś pospiesznie, mówiąc, że zaraz przyjdziesz.
Podeszłaś do lustra. * co TO było??!!Czy to 'szkolenie' to był po prostu pretekst do tego, aby mnie tu zwabić? A może to było po prostu przyjacielska zaczepka? Najważniejsze jest to, aby zachować spokój.  * Odetchnęłaś, po czym ruszyłaś w stronę wyjścia. Gdy wychodziłaś z łazienki, jakaś siła przywarła Cię do ściany.
Nietrudno było zgadnąć, że było to nie kto inny, jak Yoongi. Jego jedna ręka znalazła się na twojej talii, zaś druga spoczęła na policzku.
- Y-yoongi? Co Ty robisz? - spytałam lekko drżąc
- Rozpoczynam szkolenie. - szepnął Ci do ucha zachrypniętym głosem, delikatnie je podgryzając
Na Twojej szyi zaczął składać delikatne pocałunki, które czułaś, jakby parzyły Cię przez skórę. Miałaś zaciśnięte gardło, a Twój oddech stał się niespokojny. Kiedy zjechał do końca szyi, wyprostował się i spojrzał głęboko w oczy, mrucząc:
- Teraz Twoja kolej...
Stałaś nieruchomo, zdezorientowana całą sytuacją. Nie wiedziałaś co masz zrobić. Z jednej strony Yoongi Cię intrygował, ale romans z szefem? To chyba niedopuszczalne.
- Ale w regulaminie był zakaz związków między pracownikami i ....
- To ja tutaj ustalam regulamin, kochana. I w twoim przypadku dopatruję się paru ustępstw. - przerwał kładąc Ci palec na ustach.
Ponownie przybliżył twarz do Twojej, tak abyście stykali się nosami. Czułaś gorące powietrze wydychane przez chłopaka na Swoich ustach. Zamknęłaś oczy. Twoje obie dłonie znalazły się na klatce piersiowej Min'a. Chciałaś go lekko odepchnąć od siebie, ale na marne. Brunet obie ręce ułożył na Twoich policzkach, po czym pocałował Cię.
Wystraszona zaistniałą sytuacją nie oddałaś pocałunku, przez co Yoongi powiedział:
- Nie bój się mnie...Wiem, że trochę się pospieszyłem, ale od momentu naszego pierwszego spotkania, nie mogę przestać o Tobie myśleć...
- Yoongi...
- Bardzo mi się podobasz Y/N...Marzyłem o pocałunku z Tobą...
Przestałaś go odpychać i spojrzałaś głęboko w oczy.
- Kocham Cię Y/N. - ponownie Cię pocałował
Całował tak czule i namiętnie, że nie mogłaś tym razem odmówić. Jego obie ręce zjechały automatycznie na Twoje biodra, powolnie je obejmując i podnosząc Cię do góry. Ty w tym czasie oplotłaś go nogami, a rękami wczepiłaś się w jego miękkie włosy. Przenieśliście się do sypialni, cudem nie rujnując niczego po drodze. Min delikatnie położył Cię na łóżku, usiadł na Tobie i pozbył się swojej koszuli, odsłaniając przy tym swoją umięśnioną sylwetkę. Schylił się aby, rozpiąć Twoją sukienkę, której zapięcie znajdowało się z przodu. Zębami powoli rozpiął suwak, przyprawiając Cię o szkarłatne rumieńce. Widząc Twoje zawstydzenie, uśmiechnął się i znów zatopił swoje usta w Twoich. Jego pocałunki robiły się coraz bardziej łapczywe i zachłanne. Chwycił za jedno z Twoich ramiączek i zsunął je, w między czasie  podgryzając odcinek między ramionami, co wywołało wydobycie się z Twoich ust głośnych jęków. Po chwili pozbył się Twojej górnej części bielizny oraz swoich spodni. Yoongi składał pocałunki na całym Twoim ciele, idąc od ust cały czas w dół. Gdy doszedł do dolnej bielizny spojrzał na Ciebie i przejechał wzdłuż górnej krawędzi, co doprowadziło Cię do głośnego westchnięcia. Nie pozostałaś mu dłużna.
- Chcesz tego? - spytał przybliżając się do Twoich ust.
Bez namysłu skinęłaś głową na tak, po czym pocałowałaś go delikatnie.
Chłopak pozbył się dolnej części zarówno Twojej jak i swojej. Ułożył Cię w komfortowej pozycji, a następnie lekko rozszerzył Twoje nogi. Przy odpowiednim zabezpieczeniu, po chwili wszedł w Ciebie. Nie odczuwałaś bólu, mimo, iż było to Twój pierwszy raz. Wiedziałaś, że przy Yoongi'm będziesz czuła się bezpiecznie. Z Twoich ust wydobyło się głośne jęknięcie. Chłopak w podnieconym pędzie, nie zapomniał też o zaspokajaniu Twoich potrzeb. Nie był nieczuły, lecz dał Ci do zrozumienia, że potrafi być troskliwy i kochający. Po pewnym czasie razem osiągnęliście spełnienie. Wtuliłaś się w rozgrzane ciało chłopaka, a on nakrył was kołdrą i przytulił równie mocno.
- Nooo to...szkolenie zakończone z wynikiem nad wymiar fantastycznym. - zaśmiał się Yoongi - Kocham Cię Y/N. - pocałował Cię
- Ja Ciebie też głuptasie. - poczochrałaś go po głowie
- Czy to znaczy, że moje ustępstwa zostały zaakceptowane? - spytał chłopak smyrając Cię po policzku
- Myślę, że jestem w stanie je zaakceptować...- zaśmiałaś się
Tak właśnie zakończył się najpiękniejszy dzień w Twoim życiu. U jego boku czułaś się jak księżniczka i nigdy niczego Ci nie brakowało. Wiedziałaś, że razem z Yoongi'm tworzycie wspaniała parę.



                                                                                         

sobota, 15 października 2016

Reakcja BTS - Gdy masz depresję





Witam, dzisiaj będzie coś smutniejszego . Przepraszam, że to znowu nie jest jedno z zamówień ale po prostu poczułam jakoś że muszę to zrobić jak najszybciej ;/  Miłego czytania słoneczka <3



JIN

-Nie chciałbym Cię do niczego zmuszać...ale uważam, że potrzebujesz pomocy.
-Czyli według ciebie jestem wariatką..mogłam się tego domyślić.
- Jesteś najbardziej wyjątkową osobą jaką znam. Jesteś bardzo ładna. Miła. Inteligentna. Nie rozumiem czemu akurat Ciebie dopadła depresja. Profesjonaliści to Ci wytłumaczą lepiej niż ja. Zrozum, to dla Twojego dobra. Razem będziemy przez to przechodzić.



piątek, 7 października 2016

V - Twój bohater

Scenariusz z V dla pani Taeyeon. Mam nadzieję, że nie schrzaniłam mojej 5-dniowej pracy ^^ Jeśli jest beznadziejna to napiszcie w komentarzach, wszystko przyjmę na klatę ( jakże inteligentne i trafne stwierdzenie Yo, brawo) No więc, pierwsze zamówienie mam za sobą. Życzę miłego czytania. 




    Środa. Dzień jak każdy inny. Codzienna rutyna zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Pobudka, toaleta, śniadanie, przebranie się ,szkoła, lekcje, powrót, odrobienie lekcji, kolacja, sen. Coraz częściej zastanawiałaś się nad własną egzystencją. Po co w ogóle żyjesz ? Dla kogo żyjesz ? Czy jest jakiś cel Twojego życia ? Po co masz się budzić, skoro wiesz, że ten dzień, minie jak każdy inny ?
Nie to, że miałaś depresję, nie nie. W szkole byłaś bardzo lubiana, oceny też nie były najgorsze, a z rodzicami miałaś dobry kontakt. Wiele koleżanek zazdrościło Ci tego  wszystkiego. Nie widziałaś w tym najmniejszego sensu. Nie byłaś typem osoby, która zrobi wszystko, żeby być w szkolnej elicie. W przeciwieństwie do Twojego byłego chłopaka, byłaś zrównoważona psychicznie. A skoro o nim mowa. Byliście razem. Nazywał się Park Jimin. Nie widział świata po za Tobą. I w tym problem. Ograniczał Ci swobodę życia oraz naruszał przestrzeń osobistą. Był chorobliwie zazdrosny o każdego kolesia, który się na Ciebie spojrzał, w tym o Twojego wychowawcę. W pewnym momencie zaczął Ci grozić oraz szantażować. A ponieważ nie jesteś jego własnością, powiedziałaś najkulturalniej jak umiałaś, żeby spierdalał. Jimin najwidoczniej do dzisiaj się nie pogodził z Twoją decyzją. Cały czas Cię nachodzi, obserwuje i ''każe'' do niego wrócić. Śmieszna sytuacja, c'nie ? Jedynym powodem, przez który jeszcze wierzyłaś w ludzkość był Taehyung. Miły, fajny, śmieszny, nawet przystojny chłopak z którym siedziałaś na większości zajęć lekcyjnych. 
   Jak już wspomniałam, była środa. Przemierzałaś labirynt korytarzy szkolnych szukając sali lekcyjnej. Nagle coś Cię szarpnęło za ramię i popchnęło w tył, przez co z dużym hukiem uderzyłaś w szafki. 
- Co do...
Nie musiałaś patrzeć, żeby wiedzieć kto był sprawcą. Kto inny jak nie Twój chłopak od siedmiu boleści ?
- Jak tam mała, chcesz się zabawić ? - Oparł rękę tuż nad Twoją głową patrząc Ci w oczy. Chciałaś spokojnie odejść, ale znów przywarł Cię do szafek. Śmiał się. Widocznie sprawiało mu to satysfakcję.
- Co, bawi cię to, kutasiarzu zasrany ? -próbowałaś się wydostać, szarpiąc się, ale niestety daremnie.
- Ej ej ! Grzeczniej mi tu. - uśmiech dalej nie schodził mu z twarzy. Ten cholerny chamski uśmiech, którego tak szczerze nienawidziłaś.
Gdy spojrzałaś zza jego pleców, dostrzegłaś jego bandę. Tak, ci typowi szkolni bad boye. Było ich dokładnie sześciu. Taehyung też kiedyś do nich należał, ale najwyraźniej już się ogarnął. Również mieli ubaw z tego teatrzyku. 
- Jak cię grzecznie poproszę, to się odwalisz łaskawie ? - spytałaś sarkastycznie.
- Aish, widzę, moja mała kicia dalej ma na mnie focha. - po tych słowach przybliżył się do Ciebie na dość nie moralną odległość. Zamierzał Cię pocałować, ale zdążyłaś mu dać z liścia. Gdy chłopak się zdezorientował, wykorzystałaś sytuację i uciekłaś.
Kiedy odwróciłaś się, by sprawdzić, czy przypadkiem ten idiota za Tobą nie idzie, zobaczyłaś Taehyunga. Biegł w Twoją stronę. Zatrzymałaś się, pewna, że już jesteś w bezpiecznej odległości.
- Czekaj Y/N ! Nic Ci nie jest ? Zrobił Ci coś ? Skrzywdził Cię ?
- Nie, nie. Wszystko jest okey.
- Tak się martwiłem. Właśnie szedłem do naszej klasy, gdy zobaczyłem Ciebie z nim. Gdybym przyszedł wcześniej to wiadomo jak to by się skończyło.-powiedział niskim głosem uważnie patrząc Ci w oczy. 
- Ta, dostałbyś i śliwa gwarantowana- zaśmiałaś się, żeby rozluźnić trochę atmosferę.
- Sugerujesz, żebym Cię nie obronił ? - poruszał zabawnie brwiami. Waszą rozmowę przerwał dzwonek na lekcje.
- O kurcze no, dzwonek, trzeba iść na lekcje, jaka szkoda, tak miło nam się rozmawiało.
- Ale czekaj, odpowiedz proszę na pytanie. - złapał Cię za rękę, kiedy kierowałaś się w głąb korytarza.
- Aish...sama nie wiem..on jest w sumie trochę bardziej napakowany..
- A no tak..- zasmutniał- to idź bo się spóźnisz..
- Ty nie idziesz ?
- Zaraz do Ciebie dołącze.



~Po Lekcjach~ 



Nigdzie nie mogłaś znaleźć swojego przyjaciela. Szukałaś już chyba wszędzie. Nie mógł przecież iść do domu, po lekcjach zawsze Ci pomagał w fizyce. Czekałaś już piętnastą minutę w bibliotece. Byłaś zawiedziona, że chłopak o Tobie zapomniał. Może dzisiaj akurat mu się śpieszyło ? Właśnie wychodziłaś z terenu szkoły, gdy usłyszałaś śmiechy Jimina. Pewnie znowu wyżywał się na młodszych. Postanowiłaś podejść, aby sprawdzić co się dzieje. To , co tam zobaczyłaś,  zatkało Cię. Taehyung bił się z Jiminem. Bił się ? O mało się nie pozabijali. Podbiegłaś do nich i ich rozdzieliłaś. Park krwawił z nosa, ale jednak najbardziej ucierpiał Twój przyjaciel. Liczne siniaki,  krew się lała z jego twarzy w wielu miejscach. Pomogłaś mu wstać i odeszliście z miejsca zdarzenia. W oddali usłyszałaś tylko głos Parka. - PIZDA!- Dlaczego nikt z nauczycieli nie zareagował ? Jednak to prawda, ta szkoła to patologia. Gdy już wyszliście poza mury szkoły, znajdując się aktualnie w parku, usiedliście na jednej z wolnych ławek.

-Co ci do cholery strzeliło do głowy ? Bić ci się zachciało ? Znowu chcesz być taki jak on ? Myślałam, że się zmieniłeś..
- Nie Y/N..to nie tak jak myślisz...zmieniłem się...po prostu..nie mogłem patrzeć jak on Cię traktuje...
- Co proszę ?
- Chciałem go tylko ostrzec, nie jestem taki jak on. 
- Boże, Tae..przecież on mógł Cię zabić...
- Heh dzięki za wsparcie- zaśmiał się ponuro. Nic nie odpowiedziałaś. Nastąpiła cisza. Patrzyliście sobie w oczy.
- ..Pójść z tobą do lekarza ?
-Jakiego lekarza ?
- No chyba nie pójdziesz do domu z tymi siniakami i krwią. Jak cie rodzice zobaczą to ci współczuję.
- Nie mam rodziców. Mieszkam sam..-spuścił wzrok
- Jak to nie masz ?
- Zginęli w wypadku jak miałem 16 lat. Wtedy się to wszystko zaczęło. Opuściłem się w nauce, ćpałem, chlałem. Jimin wykorzystał sytuacje i dołączyłem do jego szczeniackiej bandy..
- Czemu już w niej nie jesteś ?
- Bo poznałem Ciebie..
- Tae..
- Nie no spokojnie..wiem że nie mam szans..po prostu chcę Cię chronić N/Y. 
- ..Nie wiem co powiedzieć...
- Nic nie mów, wiem że jestem idiotą, ale jesteś dla mnie naprawdę ważna. Nie pozwolę żeby ten złamas Cię gnębił.
- M-muszę już iść..do zobaczenia..- Wstałaś i skierowałaś się w stronę Twojego domu. Słyszałaś zza pleców Taehyunga. Wyszeptał tylko ledwo słyszalne ''przepraszam'' i poszedł w odwrotną stronę.  Całą drogę myślałaś o zaistniałej sytuacji. Godzina drogi i żadnego racjonalnego wniosku. Co się z Tobą dzieje ?   


~Następny Dzień~



Taehyunga nie było dzisiaj w szkole. Nie odbierał nawet telefonu. Bałaś się bez niego . I słusznie. Gdy tylko Park Cię zobaczył od razu podszedł do Ciebie wraz ze swoim kumplem Sugą.

- No proszę, kogo my tu mamy,nasza mała bohaterka - zaśmiał się Suga
-  Powiedz swojej ''koleżance'' żeby na drugi raz nie podskakiwała do silniejszych. Nie chciałem jej zrobić krzywdy, ale aż się prosiła.
- Taehyung to chłopak. Wiem, że twoja inteligencja, a raczej jej brak, ogranicza Ci odróżnianie płci, ale na drugi raz postaraj się nie obrażać lepszych od siebie, dzieciaku.- Starałaś się to powiedzieć pewnie i stanowczo, lecz mimowolnie cholernie trzęsły Ci się ręce.
Chłopak od razu spoważniał. Wiedziałaś, że powiedziałaś za dużo.
-Słuchaj dziewczynko, nie mam w chuja dzisiaj humoru się  z Tobą przedrzeźniać. Jeszcze raz ten twój kochaś wejdzie mi w drogę, to oboje pożałujecie.
- To podchodzi pod groźbę. To jest karalne.
Suga śmiał się z całej tej sytuacji.
-Dobra stary, chodź już, bo dziewczynka zaraz nam tu na zawał zejdzie.- Park patrzył się na Ciebie chwilę prosto w oczy. Bałaś się jak nigdy, chociaż tego nie okazywałaś. Jak *pozornie* twarda, to do końca. Gdy tylko zniknęli z zasięgu Twojego wzroku, uciekłaś w płaczu do domu. Pierdzieliłaś lekcje, i tak masz dobre oceny.
- Tae błagam cię, odbierz- powiedziałaś cicho przez łzy.
-Tae proszę..
Po krótkiej chwili twój telefon zawibrował. Tae dzwonił. Bez zastanowienia odebrałaś. Chciałaś mu o wszystkim powiedzieć, prosić, żeby dał sobie spokój. Tak cholernie bałaś się Parka.
- Halo ? Tae ?
- Dzień dobry, tutaj dr n.med Hyong Yoon Jun . 
- C-co ? G-gdzie jest Taehuyng ?
- Otóż Pani przyjaciel został ciężko pobity i znajduje się teraz w szpitalu. Jego stan jest krytyczny. Liczne złamania oraz wylew. Nie wiadomo czy z tego wyjdzie.
- Co kurwa ??? Jaki to jest szpital ? Już jadę.
Po 20 minutach byłaś już na miejscu. Wzięłaś pierwszy lepszy autobus w tamtą stronę. Zostawiłaś mamie kartkę na stole z informacją, że na chwilę wyszłaś, żeby się nie martwiła. 
Poszłaś do sali, w której znajdował się Twój przyjaciel.
- Boże..V...- wyszeptałaś przez łzy. Chłopak był nie przytomny.
Usiadłaś przy łóżku szpitalnym, na którym leżał.
- Czemu to zrobiłeś...to nie musiało się tak skończyć..
- Przepraszam N/Y- usłyszałaś szept chłopaka. Jednak był jeszcze przytomny.
- Nie przepraszaj mnie idioto. - popłakałaś się już całkowicie. Przez łzy widziałaś tylko zamazane kontury. Przytuliłaś go delikatnie.
- Po co to zrobiłeś..?
- Jimin mówił że chce Cię zgwałcić..a potem...- westchnął ciężko nie dokańczając zdania, jakby też miał zaraz się popłakać.- Nie pozwoliłem mu. Wziąłem nóż, który wcześniej zabrałem ze sobą i zabiłem go. Jestem mordercą. Nienawidzisz mnie teraz za to, wiem. Ale nie przeżyłbym tego, gdyby to zrobił. Później Jungkook i Hoseok mnie dopadli .
- Z-zabiłeś go ?
- Zrobiłem to dla Ciebie. Kocham cię. Nie mogę bez ciebie żyć. Jesteś dla mnie wszystkim. Nie mogłem patrzeć jak cierpisz przez niego.
- Też cię kocham, V..ale nie musiałeś tego robić, żeby mi to pokazać, wystarczyło tylko powiedzieć. - uśmiechnęłaś się smutno.
Chłopak uśmiechnął się. Nagle aparatura podłączona do niego wydała ciągły dźwięk. Chłopak zamknął oczy w dalszym uśmiechu.
- Nie prosze nie rób mi tego ! V! Nie opuszczaj mnie, błagam cię ! Tae..- załamałaś się. Właśnie widziałaś jak miłość Twojego życia umiera na Twoich oczach. Nagle do sali weszli lekarze. Jeden z nich zmierzył puls chłopakowi oraz sprawdził, czy nie oddycha. Pokręcił głową na znak, że odszedł. Dwóch pozostałych wyciągnęło Cię z sali siłą. Nie wierzyłaś.

- Czekaj na mnie kochanie..dołączę do ciebie...niedługo. Będziemy razem na zawsze. - powiedziałaś.



Znalezione obrazy dla zapytania bts v sad

Lydia Land of Grafic