poniedziałek, 24 października 2016

Jimin - Just wanna be yours

Witaj mój drogi czytelniku! Piszę na szaro, co automatycznie zapowiada scenariusz z Jiminem dla obywatelki Tsubaki Aizawa. Uważam, iż nawet w sumie nie wyszło najgorzej, lecz komentarze mile widziane ;)  Przepraszam za błędy, ale mój tablet rządzi się własną pisownią. Tak więc życzę miłego czytania <3


- No nie wierze....- westchnęłaś spoglądając na nabazgrane na kartce litery. Ich asymetryczne kształty i nie czytelny zapis, uświadamiały Cię w jak bardzo beznadziejnym stanie twórczym jesteś. Kolejna podróż, a co za tym szło? Multum koncertów, gotowość do śpiewu 24 h na dobę i kolejne treningi, a wszystko po to ,aby wypaść jak najlepiej przed swoimi fanami. Jednak kolejna trasa niosła ze sobą dużo korzyści m.in. możliwość poznania nowych ludzi, odwiedzenie najdalszych zakątków świata...Tym razem zdecydowałaś zakończyć tą trasę przeprowadzką. Postanowiłaś zamieszkać w kraju, który zawsze pragnęłaś odwiedzić. Twój niestabilny tryb życia, miała ustatkować Korea. Sądziłaś, ze po zwiedzeniu tak energicznych krajów jak Paryż, Nowy Jork czy Londyn czas trochę odpocząć i dać sobie czas na wytchnienie.
    Samolot lądował właśnie na lotnisku w stolicy Korei- Seulu. Było już późno. Niezwłocznie zabrałaś swoje bagaże, po czym udałaś się do najbliższej taksówki. Ku początkowemu zdziwieniu kierowcy, płynnie wytłumaczyłaś mu gdzie ma się udać. Byłaś znana nie tylko, za fantastyczny głos, lecz także za władanie wieloma językami m.in. koreańskim. Po 15 minutach dotarłaś na miejsce. Dom prezentował się bardzo nowocześnie, lecz byłaś zbyt zmęczona długą podróżą, by moc w pełni cieszyć się zakupem, wiec od razu udałaś się do sypialni i zasnęłaś. Przecież jutro miałaś zacząć dzień w nowej szkole...
                                                             
 ~~~~~~~

     Obudził Cię najbardziej irytujący dźwięk, jaki zna każdy człowiek. Budzik, wbrew pozorom nie był wdzięcznym narzędziem, które przecież miało ułatwiać życie. Z grymasem na twarzy udałaś się w stronę łazienki, aby znów doprowadzić się do porządku i z pozornym entuzjazmem zacząć nowy dzień.
Do szkoły szłaś zbyt długo, jak na mniemane 10 minut. Z podpuchniętymi oczami i mocno naprężoną
 skórą, idealnie wtapiałaś się w tłum zaganianych swoimi sprawami obywateli koreańskich. Nie przypuszczałaś, ze o tak wcześniej porze miasto tętniło życiem jak w innych światowych metropoliach. Dotarłaś wreszcie pod szkołę. Wyglądała lepiej niż na stronie internetowej. Jej wejścia trudno było nie dostrzec, lecz Ty jako obeznana w terenie osoba zdążyłaś okrążyć budynek 3 razy zanim zdołałaś go zauważyć. Zostało Ci całkiem sporo czasu, wiec postanowiłaś przejść się po nowej szkole i przy okazji znaleźć klasę, w której miała rozpocząć się biologia. Po ciężkiej i naprawdę męczącej penetracji każdego zakamarka w liceum, dotarłaś pod właściwą salę. Jednak twoja uwagę przykuło coś innego, a raczej ktoś inny...Pod klasą siedział chłopak o kruczoczarnych włosach i czarnej bluzie z napisem 'CHANNEL' . Był bardzo pochłonięty lekturą, trzymaną na kolanach.
Postanowiłaś zagadać do niego, mimo, iż z natury byłaś nieśmiała w stosunku do innych.
- Cześć. - powiedziałaś cicho, lekko się do niego uśmiechając
Chłopak spojrzał na Ciebie, odrywając się od lektury.
- Znamy się ? - spytał mało zainteresowany
- Nie, ale chciałabym Cię poznać. - odparłaś z uśmiechem
- To jakiś żart? Bo jeśli tak, to mnie wcale nie bawi...- powiedział zdenerwowany i przesiadł się na ławkę obok
Poczułaś się źle. Było Ci smutno, że już pierwsza osoba tak na Ciebie zareagowała. Czekałaś tylko na to co wydarzy się później. Nie minęło 15 minut, a cała klasa zdążyła się już zjawić. Po chwili przyszedł także nauczyciel i lekcja się zaczęła. Po krótkim wstępie, przyszedł czas na zapoznanie Cię z klasą.
To był moment, którego nie znosiłaś, lecz stając przed obliczem klasy, spotkałaś się z miłym zaciekawieniem Twoją osobą. Wyglądało na to, że parę osób poznało Cię jako artystkę sceniczną.
Lecz Twoja uwagę przyciągnął tylko On...Siedział sam w ostatniej ławce, nie skupiając się na twojej prezencji. Ciekawiło Cię tylko, dlaczego...?
Po lekcji tłum rozentuzjazmowanych uczniów podbiegł do Ciebie wypytując o najprzeróżniejsze rzeczy. Nagle przez nich zaczęło przedzierać się trzech uczniów. Każdy ubrany w garnitur od Armaniego i z nie naganna fryzura.
- Cześć mała. - zaczął najwyższy- Jestem HyeSun a to moi kumple.- wskazał na dwóch pozostałych
Pomimo iż ta trójka robiła w koło siebie dużo szumu to Ciebie i tak ciekawiła postać, która jako pierwsza Cię odtrąciła. Nie znałaś powodu jego zachowania, wiec po głowie chodziło Ci tylko pytanie, co zrobiłaś źle....
- Kim on jest? - spytałaś, wskazując głową w stronę ignoranta
Dwóch wybuchło śmiechem, przy czym HyeSun zachował resztki opanowania i wydukał dławiąc rozbawienie.
- On? Ten biedak? To Jimin.
- Dlaczego biedak?
- Bo kurtki od Boss'a albo Klein'a to chyba nigdy na oczy nie widział. Ciągle chodzi w ciucha z sieciówek albo w żałosnych podróbach. To takie żałosne z jego strony, ze na nic porządnego go nie stać.
Zrobiło Ci się go żal...Spojrzałaś w jego stronę. On również patrzył w Twoją stronę jakby wiedział, ze o nim mowa. Posłałaś mu ciepły uśmiech, lecz chłopak szybko odwrócił wzrok, jakbyś poraziła go spojrzeniem.
Dzwonek na lekcje wyrwał Cię z zadumy. Weszliście do klasy. Widziałaś, ze Jimin siedział znów sam, wiec postanowiłaś się przysiąść do niego na ostatnią ławkę. O dziwo, nie protestował.
- Jesteś Jimin, prawda? - spytałaś cicho
Chłopak spojrzał Ci głęboko w oczy, po czym odparł ledwo dosłyszalne tak.
- Ja jestem Y/N...
Na to chłopak przeniósł wzrok na zeszyt i zaczął w nim notować zagadnienia z chemii, które Pani Kim akurat dyktowała.
Nie wyglądał na zainteresowanego rozmową z Tobą, co o dziwo jeszcze bardziej Cię do niego przyciągało. Udawał skrytego czy po prostu jest nieśmiały?
Podczas lekcji zlustrowałaś go od stop do głów może z 5 razy i stwierdziłaś, że wcale nie wygląda biednie...Wyglądał normalnie, tak jak należy i to chyba było najważniejsze.
Po skończonych lekcjach postanowiłaś zostać w bibliotece i odrobić lekcje. Będąc już w środku usłyszałaś znajomy głos.
- No i co szmaciarzu? Gorszego tadracha nie mogłeś założyć...
- W dodatku taka żałosna podróbka.
- Dajcie spokój chłopaki. Przynajmniej jest się z czego pośmiać...
Przez szpary w regale zauważyłaś, iż są to HyeSun i jego banda. Ofiara nie odezwała się ani razu, tylko cierpliwie znosił te wredne komentarze.
- Widzisz nasz kochany tadraszku, dzisiaj wypadło tak, ze ty nam zafundujesz obiad. Dawaj kasę.
- Nie mam przy sobie...- odezwał się cicho Jimin
- Oj nie masz? Jak nam przykro...- porozumiewawczo kiwnął na Jimina głowa
Pozostałych dwóch chłopaków chwyciło bruneta, tak ze nie mógł się ruszyć.
- Jak ja czegoś chce to tego dostaje, rozumiesz?- po czym mocno uderzył go w brzuch
Instynkt kazał Ci wybiec i powstrzymać HyeSuna, chwytając go za rękę.
- Zostaw go natychmiast!- krzyknęłaś
- Malutka ty się nie nadajesz do męskich spraw. A poza tym ten gnojek wisi mi kasę.
- Za co niby? - powiedział ledwo oddychając Jimin
- Za bycie nieudacznikiem. - ponownie przyłożył mu, tym razem w nos
- Proszę nie bij go. Dam Ci kasę, ale zostaw go.
- To głupota, ze go bronisz, ale jak fundniesz nam obiad to spoko. Zostawcie go.
Dałaś im odpowiednia sumę, żeby dali mu spokój. Gdy wyszli uradowani swoją zdobyczą, podbiegłaś szybko do Jimina, pomagając mu wstać.
- Wszystko w porządku? - spytałaś
- Co ma być w porządku...
Podeszłaś do niego bliżej, aby opatrzyć mu nos.
- Siadaj tutaj i nie ruszaj się. - nakazałaś
Posłusznie usiadł wyprostowany na ławce. Zaczęłaś wycierać krew z rozbitego nosa.
- Dlaczego mi pomogłaś? - zapytał, przyglądając Ci się
- Bo nie pozwolę, żeby ktoś Cię tak traktował.
- Nie powinnaś była tego robić...
- Dlaczego?
- Oni to rozpowiedzą i będą się wszyscy z Ciebie śmiali, ze się ze mną zadajesz...
- Co w tym złego?
- Jeszcze się pytasz.
Zerwał się z miejsca i ruszył w stronę wyjścia. Szybko ruszyłaś za nim.
Doganiając chłopaka zaczęłaś:
- Co w tym złego, ze się z Tobą zadaje?
-Nie chodź za mną i daj mi spokój. - warknął
Zatrzymałaś go, chwytając za ramiona.
- Odpowiedz mi!
- Spadaj do swojego kubła, tam gdzie twoje towarzystwo i miejsce , plastiku. I daj mi spokój.
Skamieniałaś, a ze zdziwienia otworzyłaś nawet buzie. Jak on właśnie Cię nazwał? Co to miało znaczyć?
- Ss..słucham?! Nie dość, że Ci pomogłam to ty wyjeżdżasz do mnie z takim tekstem?! Byłam dla Ciebie miła, a ty traktujesz mnie jakbym to ja Cię wyzywała i się znęcała nad Tobą. Jesteś...- nie dokończyłaś
Pobiegłaś szybko do domu, zostawiając towarzysza w osłupieniu. Zastanawiałaś się dlaczego taki był . Przecież chciałaś się tylko zakolegować . Poznać go. To jak Cię potraktował wywarło na Tobie negatywne wrażenie na temat jego osoby. Najgorsze w tym wszystkim było to, ze nie wiedziałaś dlaczego tak zrobił...
Kolejne dni wcale nie zapowiadał się kolorowo...nawet ze względu na pogodę. Jimina nie było w szkole. Nawet gdyby był to i tak przecież nie rozmawiałby z Tobą. Czułaś się nijako aż do ostatniego dnia tygodnia.
Obudziłaś się bardzo niewypoczętą . Do tego doszedł jeszcze ból głowy po nieprzespanej nocy. Miałaś do późna zajęcia ze śpiewu i spałaś może z 3 godziny. Pomimo, iż w szkole światło było ledwo widoczne to Ty czułaś się jakby święcono na Ciebie ostrym światłem z reflektora. Nie myślałaś już o Jiminie...Chciałaś mu pomoc, zapoznać się, a skoro on to wszystko odrzuca to nie ma żadnego sensu, aby go nieco naprostować. Usiadłaś na ławce i przeczesywałaś telefon w poszukiwaniu jakiegoś sensownego zajęcia. Nagle podbiegła do Ciebie dość liczna gromada, w tym HyeSun.
- Jak się ma nasza obrończyni praw psów?
- Jimin nie jest zwierzęciem...
- Jak to nie?? A przepraszam to wyjątkowy w swoim rodzaju kundel.
Gwałtownie wstałaś. Twoje ciało przeszyła gwałtowna fala wściekłości i gniewu. Niby byłaś zła na Jimina, że potraktował Cię tak chamsko, ale w głębi duszy wiedziałaś, że Twoja dobroć da o sobie znać i nie pozwoli tak o nim mówić.
- Jimin niczym się od Ciebie nie różni. Jest taki sam jak ty. Jak każdy z nas...W życiu nie jest istotne tylko to jak się ubieramy i ile mamy pieniędzy...To okropne patrzeć na człowieka tylko przez pryzmat jego rzeczy materialnych. Trzeba być naprawdę płytkim, żeby dostrzegać tylko to.
- Ale laska...tacy ludzie nie są nic warci, jeżeli nie umieją się ustawić.
- Mylisz się...- powiedziałaś, po czym opuściłaś konwersacje - kiedyś się jeszcze wszyscy zdziwicie - krzyknęłaś z daleka
Otworzyłaś z niebywałą agresja swoją szafkę, a następnie niedbale wepchnęłaś tam nie potrzebną zawartość torby. Oczywiście połowa z niej wylądowała na podłodze, głównie twoje niedokończone teksty piosenek. Westchnęłaś ciężko i uklęknęłaś, by zebrać papiery.
- To przypadkiem nie Twoje? - zapytał ciepły głos
Spojrzałaś w górę. Przed sobą widziałaś Jimina, ale wyglądał jakoś inaczej. Był taki jakiś...milszy?
W ręku trzymał kartkę z piosenką, którą zaczęłaś pisać w pociągu, ale nie dokończoną z braku inspiracji.
- Tak, dziękuje. - odpowiedziałaś szybko, a następnie zamknęłaś szafkę i odeszłaś
Nie mogłaś udawać, że to co powiedział wczoraj nie uraziło Cię. Nie uważałaś się za cześć grupy HyeSuna. Dla Ciebie liczyło się co innego...jednak Jimin nie zauważył tego.
Chłopaka podbiegając bliżej, chwycił Cię za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę.
- Proszę zaczekaj...
- Chyba nie chcesz rozmawiać z takim plastikiem jak ja. - odpowiedziałaś szorstko, wyszarpując się
- Przepraszam...- podbiegł i złapał Cię za ramie - ja po prostu...myślałem..że się ze mnie nabijasz.
- A to niby dlaczego?
- No bo Ty...jesteś piękna, mądra i zamożna...a spójrz na mnie. Kim jestem w porównaniu do Ciebie?
- Jesteś taki sam jak ja Jimin.
- Jestem zerem...
- I na nic nie zasługuje. - za Jiminem stał HyeSun, starający się nie paść ze śmiechu
- Czy ty mój plebsie, właśnie zarywałeś do naszej Y/N? Tobie się przypadkiem rangi nie pomyliły?
- HyeSun, idź stąd proszę.
- Coś ty do mnie powiedział gnoju?! - uderzył Jimina w twarz, przy asyście swoich kolegów. Rzucił się na niego i zaczęło go bić z całej siły.
- HyeSun! Zostaw go w spokoju!  - krzyknęłaś, rozdzielając ich
Pociągnęłaś chłopaka za rękaw i zabrałaś z widoku reszty szkoły. W tle jeszcze słyszałaś jak HyeSun krzyczy, że takie kundle za zniewagę się zabija.
- Wracamy do domu. - powiedziałaś stanowczo
- A lekcje? - spytał
- On zrobi Ci krzywdę.
- To by mnie nie zdziwiło.
Ponuro westchnęłam. W trybie ekspresowym znaleźliście się w twoim domu. Jimin był widać pod wrażeniem posiadłości, lecz nie dałaś mu się w pełni nacieszyć widokami, bo zaciągnęłaś go do łazienki, gdzie znajdowała się apteczka.
Szybko wyciągnęłaś najpotrzebniejsze rzeczy do opatrzenia jego ran, po czym usadziłaś go na wygodnym miejscu.
- Dlaczego pozwalasz, żeby się nad Tobą znęcał?
- A co mam innego zrobić? Widocznie tego jestem wart.
- Jimin, posłuchaj mnie. Nie chce, żeby stała Ci się krzywda. Naprawdę jesteś...
-... takim samym człowiekiem jak HyeSun i nie powinienem dawać mu się tak poniżać. Tak wiem o tym. Słyszałem dzisiaj to co powiedziałaś na korytarzu i...pomyliłem się co do Ciebie. Nie jesteś taka jak oni. Przepraszam, ze zachowywałem się jak debil, ale ja nie...- opuścił głowę - ja nie pasuje do Twojego świata...Nie jestem bogaty, ani nawet przystojny, a w dodatku jeszcze głupi.
- Nie prawda. - uniosłaś go za podbródek.- jesteś wyjątkowy. Musisz to tylko zrozumieć.- zarzuciłaś mu ręce na szyje i przytuliłaś mocno. Przez chwile tkwiłaś w takim uścisku, lecz Jimin jakby wahał się czy może sobie pozwolić na przytulenie Ciebie. W końcu on również Cię objął. Nagle poczułaś jak, brunet całuje Cię po szyi. Jego ręce mocniej zacisnęły się na twojej talii.
- Jimin...
Chłopak gwałtownie się od Ciebie odsunął.
- Co ja wyprawiam? Przecież Ty nigdy nie będziesz mnie kochać, nigdy ze mną nie będziesz...
- Jimin, nie...
Chłopak wybiegł z łazienki, a następnie z domu i pobiegł w nieznanym kierunku. Twoje wołania były daremne. Przez myśl przeszedł Ci najgorszy scenariusz. Bałaś się o chłopaka i chciałaś natychmiast go odnaleźć. Nie wiedziałaś jednak jak zacząć poszukiwania. Nie miałaś nawet jego numeru telefonu.
Czym prędzej zadzwoniłaś po przyjaciółkę, która posiadała prawo jazdy. Nadmieniłaś, że sprawa jest bardzo pilna i by zjawiła się jak najszybciej. Nie musiałaś długo czekać. Po 5 minutach jeździłyście po całym Seulu w poszukiwaniu chłopaka.
- Gdzie on może być...-powiedziałaś do siebie
- A za kim tak w ogóle ganiamy? - spytała Y/F/N
- Za kolegą...
- To chyba nie taki tam sobie kolega, skoro jeździmy za nim po całym Seulu...zakochałaś się?
- Nie...to znaczy...ehh....nie wiem, po prostu go znajdźmy. Martwię się o niego.
- Czyli go kochasz.
- Czy to istotne, skoro on...- urwałaś - Zatrzymaj samochód!!
Wybiegłaś z samochodu. I zobaczyłaś go...
Most Seulski, a raczej most samobójców. Mogłaś się tego domyślić, że Jimin tu przyjdzie. Czym prędzej do niego podbiegłaś, widząc jak chłopak stoi na poręczy i czyta napis na lusterku. Pomimo, iż w pobliżu nie było żadnej latarni, tylko księżyc oświetlał mu twarz, dostrzegłaś na jego policzku łzy.
- Jimin! - krzyknęłaś
Chłopak spojrzał w Twoją stronę.
- Proszę nie rób tego.
- Po co tu przyszłaś?! Wolę zdechnąć w samotności...jak zdycha bezdomny pies.
- Nie mów tak...zejdź z tej poręczy. - łzy strumieniami leciały po twoich policzkach - Jeżeli Ty skoczysz, zrobię to samo.
- To bez sensu. Twoje życie jest piękne, warte dalszego odkrycia. Jesteś uwielbiana przez wszystkich. A ja? Zniszczyłbym to wszystko. To byłby wstyd gdyby ktoś zobaczył Cię ze mną.
- Twoje myślenie nie jest na właściwej drodze.
- Jedyna droga jest tam w dole. I tam się właśnie wybieram.
- Błagam zejdź. Dlaczego posuwasz się, aż do tego?!
- Mam już tego dosyć...Nigdy nie mogłem dogadać się z rówieśnikami, nigdy nie układało mi się z rodzicami, nigdy nikt nie pokocha takiego zera jak ja! - krzyknął
- Ale ja Cię kocham idioto! - wykrzyczałaś
Jiminowi rozszerzyły się oczy i zaniemówił ze zdziwienia.
- Co? - spytał, nie dowierzając w to co właśnie usłyszał.
- Powiedziałam, że Cię kocham. - spojrzałaś mu prosto w oczy
Zszedł z poręczy, po czym ty rzuciłaś mu się na szyję.
- Nie daj sobie wmówić, że jesteś inny, gorszy od reszty. Obiecaj mi.
Po dłuższej chwili powiedział: 
- Obiecuje. - i...pocałował Cię. Pocałunek, pomimo tego, iż zmieszał się z waszymi łzami, które nadały mu słony posmak, był najbardziej wyjątkowym i romantycznym. Czułaś się jak w najpiękniejszym filmie z kinowych sal.
- Czyli to znaczy..że..nawet ujdę..w tłoku? - powiedział, gdy skończył
Pokręciłaś z niedowierzaniem głową, lecz z szerokim uśmiechem. Wiedziałaś, że pomożesz Jiminowi w odzyskaniu pewności siebie i że w przyszłości stworzycie wspaniała parę...Tak jak zapowiedziałaś, tak się stało. Po pewnym czasie Jimin, nie dość, że popracował nieco nad sobą, to przy Twojej pomocy wybił się z szarego tłumu. Stałaś się jego powodem do życia oraz jedynym szczęściem, umilającym dzień. Bardzo Cię kochał i nie zamierzał przestać..

4 komentarze:

  1. Jakie to słooodkie i w pewnym sensie smutne~~
    Chcę więcej takich perełek
    Weny~~

    OdpowiedzUsuń
  2. Omo *.*
    Zakochałam się <3 Taki słodki, kocham takie scenariusze <3
    Pierwszy raz czytam scenariusz, kiedy główna bohaterka jest sławną gwiazdą, a członek BTS nie :D :3
    Strasznie mi się podobało i oby więcej takich scenariuszy <3
    Pozdrawiam i dużo weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cieszę się, że sie podobało. Zawsze chciałam napisać o Jiminie tak jakby predebut ( te jego policzki *.*). Dziękuje i również pozdrawiam^^

      Usuń

Lydia Land of Grafic