Yey skończyłam! Jiminka dopiszę jutro, spokojnie. Temat trochę podobny do jednej z wcześniejszych reakcji (klik) ale bawimy się. Niektóre reakcje są poważniejsze, niektóre mniej, nie chciałam robić tego całkowicie poważnie bo lubię się bawić emocjami hehhe. Znowu jest w pierwszej osobie pooonieważ jest mi łatwiej opisać sytuację :> i jakaś nowa forma reakcji - zawsze coś. Miłego czytania ^^ A i zapomniałam dodać; zamówienie Tsubaki Aizawa.
~~~~
RM
Wyszedłem na zewnątrz budynku. Musiałem ochłonąć po szoku...Z kieszeni kurtki wyciągnąłem wpół złamanego papierosa. Głęboko zaciągnąłem się dymem odchylając głowę. Usłyszałem zbliżające się kroki oraz płytki, głośny oddech.
- Namjoon, tu jesteś! - na przeciwko mnie stanął zadyszany Jin. Uniosłem wzrok marszcząc brwi.
- Gdzie indziej miałbym być. - wzruszyłem obojętnie ramionami biorąc kolejne zaciągnięcie. Chłopak śmiertelnie spoważniał wyjmując mi papierosa z ust. Spojrzałem zdezorientowany.
- Słuchaj, wiadomość o wypadku Y/N była ciężka dla nas wszystkich. Naszym obowiązkiem jest wspierać ją na każdy możliwy sposób, a nie uciekać od prawdy jak tchórz i wpadać w nałogi. Tym bardziej, że na terenie szpitala nie wolno palić. Po prostu...pomyśl o niej.
- Myślę o niej cały czas. - prychnąłem spuszczając wzrok. - Widzisz, ja i Y/N mieliśmy dość..toksyczną relację. Często się kłóciliśmy o najmniejsze rzeczy. Jak się zapewne domyślasz tak też było przed wypadkiem. Wybiegła z domu rozpłakana, pod wpływem emocji. Nie zauważyła nadjeżdżającego samochodu..resztę historii już znasz.
- To normalne, ludzie się często kłócą. - Jin zdawał się nadal nie rozumieć.
- Cholera, ale gdyby nie doszło do tej kłótni to ona by nie leżała w szpitalu w śpiączce, nie rozumiesz?!