Środa. Dzień jak każdy inny. Codzienna rutyna zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Pobudka, toaleta, śniadanie, przebranie się ,szkoła, lekcje, powrót, odrobienie lekcji, kolacja, sen. Coraz częściej zastanawiałaś się nad własną egzystencją. Po co w ogóle żyjesz ? Dla kogo żyjesz ? Czy jest jakiś cel Twojego życia ? Po co masz się budzić, skoro wiesz, że ten dzień, minie jak każdy inny ?
Nie to, że miałaś depresję, nie nie. W szkole byłaś bardzo lubiana, oceny też nie były najgorsze, a z rodzicami miałaś dobry kontakt. Wiele koleżanek zazdrościło Ci tego wszystkiego. Nie widziałaś w tym najmniejszego sensu. Nie byłaś typem osoby, która zrobi wszystko, żeby być w szkolnej elicie. W przeciwieństwie do Twojego byłego chłopaka, byłaś zrównoważona psychicznie. A skoro o nim mowa. Byliście razem. Nazywał się Park Jimin. Nie widział świata po za Tobą. I w tym problem. Ograniczał Ci swobodę życia oraz naruszał przestrzeń osobistą. Był chorobliwie zazdrosny o każdego kolesia, który się na Ciebie spojrzał, w tym o Twojego wychowawcę. W pewnym momencie zaczął Ci grozić oraz szantażować. A ponieważ nie jesteś jego własnością, powiedziałaś najkulturalniej jak umiałaś, żeby spierdalał. Jimin najwidoczniej do dzisiaj się nie pogodził z Twoją decyzją. Cały czas Cię nachodzi, obserwuje i ''każe'' do niego wrócić. Śmieszna sytuacja, c'nie ? Jedynym powodem, przez który jeszcze wierzyłaś w ludzkość był Taehyung. Miły, fajny, śmieszny, nawet przystojny chłopak z którym siedziałaś na większości zajęć lekcyjnych.
Jak już wspomniałam, była środa. Przemierzałaś labirynt korytarzy szkolnych szukając sali lekcyjnej. Nagle coś Cię szarpnęło za ramię i popchnęło w tył, przez co z dużym hukiem uderzyłaś w szafki.
- Co do...
Nie musiałaś patrzeć, żeby wiedzieć kto był sprawcą. Kto inny jak nie Twój chłopak od siedmiu boleści ?
- Jak tam mała, chcesz się zabawić ? - Oparł rękę tuż nad Twoją głową patrząc Ci w oczy. Chciałaś spokojnie odejść, ale znów przywarł Cię do szafek. Śmiał się. Widocznie sprawiało mu to satysfakcję.
- Co, bawi cię to, kutasiarzu zasrany ? -próbowałaś się wydostać, szarpiąc się, ale niestety daremnie.
- Ej ej ! Grzeczniej mi tu. - uśmiech dalej nie schodził mu z twarzy. Ten cholerny chamski uśmiech, którego tak szczerze nienawidziłaś.
Gdy spojrzałaś zza jego pleców, dostrzegłaś jego bandę. Tak, ci typowi szkolni bad boye. Było ich dokładnie sześciu. Taehyung też kiedyś do nich należał, ale najwyraźniej już się ogarnął. Również mieli ubaw z tego teatrzyku.
- Jak cię grzecznie poproszę, to się odwalisz łaskawie ? - spytałaś sarkastycznie.
- Aish, widzę, moja mała kicia dalej ma na mnie focha. - po tych słowach przybliżył się do Ciebie na dość nie moralną odległość. Zamierzał Cię pocałować, ale zdążyłaś mu dać z liścia. Gdy chłopak się zdezorientował, wykorzystałaś sytuację i uciekłaś.
Kiedy odwróciłaś się, by sprawdzić, czy przypadkiem ten idiota za Tobą nie idzie, zobaczyłaś Taehyunga. Biegł w Twoją stronę. Zatrzymałaś się, pewna, że już jesteś w bezpiecznej odległości.
- Czekaj Y/N ! Nic Ci nie jest ? Zrobił Ci coś ? Skrzywdził Cię ?
- Nie, nie. Wszystko jest okey.
- Tak się martwiłem. Właśnie szedłem do naszej klasy, gdy zobaczyłem Ciebie z nim. Gdybym przyszedł wcześniej to wiadomo jak to by się skończyło.-powiedział niskim głosem uważnie patrząc Ci w oczy.
- Ta, dostałbyś i śliwa gwarantowana- zaśmiałaś się, żeby rozluźnić trochę atmosferę.
- Sugerujesz, żebym Cię nie obronił ? - poruszał zabawnie brwiami. Waszą rozmowę przerwał dzwonek na lekcje.
- O kurcze no, dzwonek, trzeba iść na lekcje, jaka szkoda, tak miło nam się rozmawiało.
- Ale czekaj, odpowiedz proszę na pytanie. - złapał Cię za rękę, kiedy kierowałaś się w głąb korytarza.
- Aish...sama nie wiem..on jest w sumie trochę bardziej napakowany..
- A no tak..- zasmutniał- to idź bo się spóźnisz..
- Ty nie idziesz ?
- Zaraz do Ciebie dołącze.
~Po Lekcjach~
Nigdzie nie mogłaś znaleźć swojego przyjaciela. Szukałaś już chyba wszędzie. Nie mógł przecież iść do domu, po lekcjach zawsze Ci pomagał w fizyce. Czekałaś już piętnastą minutę w bibliotece. Byłaś zawiedziona, że chłopak o Tobie zapomniał. Może dzisiaj akurat mu się śpieszyło ? Właśnie wychodziłaś z terenu szkoły, gdy usłyszałaś śmiechy Jimina. Pewnie znowu wyżywał się na młodszych. Postanowiłaś podejść, aby sprawdzić co się dzieje. To , co tam zobaczyłaś, zatkało Cię. Taehyung bił się z Jiminem. Bił się ? O mało się nie pozabijali. Podbiegłaś do nich i ich rozdzieliłaś. Park krwawił z nosa, ale jednak najbardziej ucierpiał Twój przyjaciel. Liczne siniaki, krew się lała z jego twarzy w wielu miejscach. Pomogłaś mu wstać i odeszliście z miejsca zdarzenia. W oddali usłyszałaś tylko głos Parka. - PIZDA!- Dlaczego nikt z nauczycieli nie zareagował ? Jednak to prawda, ta szkoła to patologia. Gdy już wyszliście poza mury szkoły, znajdując się aktualnie w parku, usiedliście na jednej z wolnych ławek.
-Co ci do cholery strzeliło do głowy ? Bić ci się zachciało ? Znowu chcesz być taki jak on ? Myślałam, że się zmieniłeś..
- Nie Y/N..to nie tak jak myślisz...zmieniłem się...po prostu..nie mogłem patrzeć jak on Cię traktuje...
- Co proszę ?
- Chciałem go tylko ostrzec, nie jestem taki jak on.
- Boże, Tae..przecież on mógł Cię zabić...
- Heh dzięki za wsparcie- zaśmiał się ponuro. Nic nie odpowiedziałaś. Nastąpiła cisza. Patrzyliście sobie w oczy.
- ..Pójść z tobą do lekarza ?
-Jakiego lekarza ?
- No chyba nie pójdziesz do domu z tymi siniakami i krwią. Jak cie rodzice zobaczą to ci współczuję.
- Nie mam rodziców. Mieszkam sam..-spuścił wzrok
- Jak to nie masz ?
- Zginęli w wypadku jak miałem 16 lat. Wtedy się to wszystko zaczęło. Opuściłem się w nauce, ćpałem, chlałem. Jimin wykorzystał sytuacje i dołączyłem do jego szczeniackiej bandy..
- Czemu już w niej nie jesteś ?
- Bo poznałem Ciebie..
- Tae..
- Nie no spokojnie..wiem że nie mam szans..po prostu chcę Cię chronić N/Y.
- ..Nie wiem co powiedzieć...
- Nic nie mów, wiem że jestem idiotą, ale jesteś dla mnie naprawdę ważna. Nie pozwolę żeby ten złamas Cię gnębił.
- M-muszę już iść..do zobaczenia..- Wstałaś i skierowałaś się w stronę Twojego domu. Słyszałaś zza pleców Taehyunga. Wyszeptał tylko ledwo słyszalne ''przepraszam'' i poszedł w odwrotną stronę. Całą drogę myślałaś o zaistniałej sytuacji. Godzina drogi i żadnego racjonalnego wniosku. Co się z Tobą dzieje ?
~Następny Dzień~
Taehyunga nie było dzisiaj w szkole. Nie odbierał nawet telefonu. Bałaś się bez niego . I słusznie. Gdy tylko Park Cię zobaczył od razu podszedł do Ciebie wraz ze swoim kumplem Sugą.
- No proszę, kogo my tu mamy,nasza mała bohaterka - zaśmiał się Suga
- Powiedz swojej ''koleżance'' żeby na drugi raz nie podskakiwała do silniejszych. Nie chciałem jej zrobić krzywdy, ale aż się prosiła.
- Taehyung to chłopak. Wiem, że twoja inteligencja, a raczej jej brak, ogranicza Ci odróżnianie płci, ale na drugi raz postaraj się nie obrażać lepszych od siebie, dzieciaku.- Starałaś się to powiedzieć pewnie i stanowczo, lecz mimowolnie cholernie trzęsły Ci się ręce.
Chłopak od razu spoważniał. Wiedziałaś, że powiedziałaś za dużo.
-Słuchaj dziewczynko, nie mam w chuja dzisiaj humoru się z Tobą przedrzeźniać. Jeszcze raz ten twój kochaś wejdzie mi w drogę, to oboje pożałujecie.
- To podchodzi pod groźbę. To jest karalne.
Suga śmiał się z całej tej sytuacji.
-Dobra stary, chodź już, bo dziewczynka zaraz nam tu na zawał zejdzie.- Park patrzył się na Ciebie chwilę prosto w oczy. Bałaś się jak nigdy, chociaż tego nie okazywałaś. Jak *pozornie* twarda, to do końca. Gdy tylko zniknęli z zasięgu Twojego wzroku, uciekłaś w płaczu do domu. Pierdzieliłaś lekcje, i tak masz dobre oceny.
- Tae błagam cię, odbierz- powiedziałaś cicho przez łzy.
-Tae proszę..
Po krótkiej chwili twój telefon zawibrował. Tae dzwonił. Bez zastanowienia odebrałaś. Chciałaś mu o wszystkim powiedzieć, prosić, żeby dał sobie spokój. Tak cholernie bałaś się Parka.
- Halo ? Tae ?
- Dzień dobry, tutaj dr n.med Hyong Yoon Jun .
- C-co ? G-gdzie jest Taehuyng ?
- Otóż Pani przyjaciel został ciężko pobity i znajduje się teraz w szpitalu. Jego stan jest krytyczny. Liczne złamania oraz wylew. Nie wiadomo czy z tego wyjdzie.
- Co kurwa ??? Jaki to jest szpital ? Już jadę.
Po 20 minutach byłaś już na miejscu. Wzięłaś pierwszy lepszy autobus w tamtą stronę. Zostawiłaś mamie kartkę na stole z informacją, że na chwilę wyszłaś, żeby się nie martwiła.
Poszłaś do sali, w której znajdował się Twój przyjaciel.
- Boże..V...- wyszeptałaś przez łzy. Chłopak był nie przytomny.
Usiadłaś przy łóżku szpitalnym, na którym leżał.
- Czemu to zrobiłeś...to nie musiało się tak skończyć..
- Przepraszam N/Y- usłyszałaś szept chłopaka. Jednak był jeszcze przytomny.
- Nie przepraszaj mnie idioto. - popłakałaś się już całkowicie. Przez łzy widziałaś tylko zamazane kontury. Przytuliłaś go delikatnie.
- Po co to zrobiłeś..?
- Jimin mówił że chce Cię zgwałcić..a potem...- westchnął ciężko nie dokańczając zdania, jakby też miał zaraz się popłakać.- Nie pozwoliłem mu. Wziąłem nóż, który wcześniej zabrałem ze sobą i zabiłem go. Jestem mordercą. Nienawidzisz mnie teraz za to, wiem. Ale nie przeżyłbym tego, gdyby to zrobił. Później Jungkook i Hoseok mnie dopadli .
- Z-zabiłeś go ?
- Zrobiłem to dla Ciebie. Kocham cię. Nie mogę bez ciebie żyć. Jesteś dla mnie wszystkim. Nie mogłem patrzeć jak cierpisz przez niego.
- Też cię kocham, V..ale nie musiałeś tego robić, żeby mi to pokazać, wystarczyło tylko powiedzieć. - uśmiechnęłaś się smutno.
Chłopak uśmiechnął się. Nagle aparatura podłączona do niego wydała ciągły dźwięk. Chłopak zamknął oczy w dalszym uśmiechu.
- Nie prosze nie rób mi tego ! V! Nie opuszczaj mnie, błagam cię ! Tae..- załamałaś się. Właśnie widziałaś jak miłość Twojego życia umiera na Twoich oczach. Nagle do sali weszli lekarze. Jeden z nich zmierzył puls chłopakowi oraz sprawdził, czy nie oddycha. Pokręcił głową na znak, że odszedł. Dwóch pozostałych wyciągnęło Cię z sali siłą. Nie wierzyłaś.
- Czekaj na mnie kochanie..dołączę do ciebie...niedługo. Będziemy razem na zawsze. - powiedziałaś.